Płynie rzeka wąwozem jak dnem koleiny, która sama siebie żłobiła,
Rosną ściany wąwozu, z obu stron coraz wyżej, tam na górze są ponoć równiny;
I im więcej tej wody, tym się głębiej potoczy,
Sama biorąc na siebie cień zboczy…

Piach spod nurtu ucieka, nurt po piachu się wije, własna w czeluść ciągnie go siła;
Ale jest ciągle rzeka na dnie tej rozpadliny, jest i będzie, będzie jak była –
Bo źródło
Bo źródło
Wciąż bije.

A na ścianach wysokich pasy barw i wyżłobień, tej rzeki historia, tych brzegów –
Cienie drzew powalonych, ślady głazów rozmytych, muł zgarnięty pod siebie – wbrew sobie.
A hen, w dole blask nikły ciągle ziemię rozcina,
Ziemia nad nim się zrastać zaczyna…

Z obu stron żwir i glina, by zatrzymać go w biegu, woda syczy i wchłania, lecz żyje;
I zakręca, omija, wsiąka, wspina się, pieni, ale płynie, wciąż płynie wbrew brzegom –
Bo źródło
Bo źródło
Wciąż bije.

I są miejsca, gdzie w szlamie woda niemal zastygła pod kożuchem brudnej zieleni;
Tam ślad, prędzej niż ten, kto zostawił go, znika – niewidoczne bagienne są sidła.
Ale źródło wciąż bije, tłoczy puls między stoki,
Więc jest nurt, choć ukryty dla oka!

Nieba prawie nie widać, czeluść chłodna i ciemna,
Niech się sypią lawiny kamieni!
I niech łączą się zbocza bezlitosnych wąwozów,
Bo cóż drąży kształt przyszłych przestrzeni
Jak nie rzeka podziemna?

Groty w skałach wypłucze,
Żyły złote odkryje –
Bo źródło
Bo źródło
Wciąż bije.

Jacek Kaczmarski
1978

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

G.P. – „Ku przerażeniu serc” – jak mówi o twojej twórczości prof. Jedlicki – to bardzo efektowne określenie, ale co właściwie ono znaczy?

J.K. – Zmuszanie do refleksji nad skłonnościami natury ludzkiej, ukazywanie ciemnych stron duszy. To jest stały wątek mojej twórczości. Poczynając od „Pompei” czy „Arki Noego” – podstawowych w tym zakresie utworów. Są też, choć w mniejszości, utwory o pozytywnęj wymowie, jak choćby „Źródło”, „Nadzieja”, „Kochanowski”, „Zbroja”. Są wyrazem pragnienia, świetnie nazwanego przez Alberta Camusa, aby „W sytuacji beznadziejnej żyć tak, jakby nadzieja była”. Bo w końcu na tym opiera się sens. życia świadomego, że człowiek zdaje sobie sprawę z beznadziejności własnej sytuacji, natomiast – żeby żyć, żeby nie palnąć sobie w łeb musi założyć, że jakaś nadzieja istnieje.

Jacek – Kiedy w jednej z piosenek napisanych pod koniec lat 70 – tych użyłem słów: „rzeka podziemna” zostało to potem odebrane jako deklaracja nadziei na sens podziemnej działalności politycznej. Natomiast ja cały czas byłem i jestem zaangażowany w problemy natury egzystencjalnej, problemy kondycji jednostki we współczesnym świecie.
Dziennikarz – Dziś Pana twórczość jest, by tak rzec, łagodniejsza, mniej jest w Pana piosenkach odniesień historyczno-politycznych, a więcej niż dawniej wątków i emocji wyłącznie egzystencjalnych…

Jacek – Tu bym dyskutował. Jeśli na moje koncerty przychodzą dziś ludzie, których nie było na świecie, kiedy pisałem „Obławę”, „Mury” czy „Źródło”, i oni odbierają te piosenki jako swoje, to znaczy, że dla nich kontekst polityczny nie gra roli. Oni odbierają to przesłanie egzystencjalne, a trzeba wziąć pod uwagę, że „Obławę” pisałem mając siedemnaście lat, a „Źródło” cztery lata później. A zatem u źródeł pierwszych moich utworów była niezgoda egzystencjalna, a nie komentarz polityczny. Oczywiście, te piosenki odbierano jako polityczne, „Źródło” było traktowane przez środowisko studenckie jako metafora podziemnej walki z systemem. I właśnie w tym znaczeniu byłem niewolnikiem wydarzeń. Kiedyś ojciec powiedział mi, że ze sztuką jest tak, jak ze sprężyną do ćwiczenia – każdy z niej wyciąga, na ile go stać.

Radosław Wiśniewski: O jakie utwory najczęściej proszą młodzi słuchacze?

Jacek – Proszą o „Obławę”, bo to chyba elementarny utwór dla młodego człowieka. Proszą mnie o „Źródło” i pewnie nie dlatego, że jest to piosenka gigantycznego kalibru. Dlatego, że się ztym tekstem identyfikują. I to nie poprzez pryzmat polityczny. Kiedyś podszedł do mnie człowiek i powiedział, że został księdzem przez tą piosenkę, nie wiedział co miał ze sobą zrobić, a piosenka poprowadziła go do klasztoru i seminarium. A przecież „Źródło” pisałem w roku 1978 z intencją polityczną. Czasy się zmieniły i kontekst się zmienił – a młodzi ludzie wciąż chcą tych piosenek. Innym przykładem jest „Kochanowski”. Pamiętam ze szkoły, że wszyscy bronili się przed Kochanowskim, twierdząc, że to bełkot. A teraz młodzi ludzie proszą mnie na koncertach o Kochanowskiego i wznoszą oczy ku niebu. Zatem najważniejsza kwestia jak sądzę to autentyzm, a nie dobieranie sobie takiej czy innej „target grupy”…

Dziennikarka – Z powiewem patosu, wiary w od­rodzenie, czyli „Źródło”, „nurt ukryty dla oka”, bardzo potrzebna w tych trudnych chwilach wiara, że „źródło wciąż bije”.

Jacek – To jest niezwykła piosenka, sam nie wiem, jak ją napisałem, bo pisałem ją w 1978 roku, czyli tym samym, w którym pisałem „Mury” i wiele tych swoich ener­getycznych piosenek, a ona jest wyciszona… To jest jakaś wzniosłość, patos nie jest dobrym słowem. Zaśpiewałem ją pierwszy raz w Poznaniu na drugim Festiwalu Pio­senki Studenckiej, na takiej scenie Hyde Parku, gdzie każdy śpiewał i mówił, co chciał, i w ogóle nikt nie zareagował, bo ona nie była okrzykiem. A potem, z tego, co wiem, w stanie wojennym stała się utworem bardzo ważnym. Dostałem list od pewnego księdza, jeszcze przed pierwszą „Solidarnością”, że dla niego to jest utwór na­tchniony, utwór, który jest tak samo ważny jak psalmy biblijne i poznałem człowieka, który mi powiedział, że dzięki tej piosence został księdzem, że ona mu wskazała drogę z zagubienia w młodości, więc najwyraźniej jest to utwór o jakiejś skali uniwersalności, chociaż oczywiście pisałem to z takim podskórnym przesłaniem o znaczeniu podziemnej roboty, bo te „podziemne rzeki kształtują przyszłe przestrzenie”. Tam nawet pada celowo słowo „puls”, które było tytułem podziemnego wydawnictwa. Były więc szyfry publicystyczne, ale na szczęście one nie zdominowały tego utworu.

Opracował: Lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie