W dziale z artykułami mamy okazję przeczytać co o Kaczmarskim sądzą inni. W tym dziale sytuacja jest natomiast odwrotna. Tu zebraliśmy bowiem wypowiedzi Jacka o różnych osobach, które spotkał na swojej drodze życia.

Gdańsk 04.01.2002

Szanowna Pani,

Przykro mi z powodu opóźnienia, z jakim wysyłam ten list, ale wróciłem z trasy koncertowej tuż przed świętami, by…. od razu się rozchorować. Uprzedzałem zresztą Janka w Lublinie, że nie od razu będę mógł Pani odpisać. Co niniejszym czynię, ufając, że nie jest za późno i przyczyni się to do sukcesu jego występu w Londynie.

Z poważaniem

i życzeniami Szczęśliwego Nowego Roku – Jacek Kaczmarski

Twórczość Jana Kondraka znam od drugiej połowy lat osiemdziesiątych, kiedy do sekcji polskiej Radia Wolna Europa dotarła jego kaseta. Już wówczas zwrócił moją uwagę, jako rzadki przykład poety śpiewającego, który – oprócz charyzmatycznej interpretacji – dysponuje samoświadomością: wie, co myśleć o świecie i o sobie, jako człowieku w tym świecie żyjącym, a co najważniejsze wie, jak swoje myśli i przekonania, a także pytania i wątpliwości wyrazić w tak trudnej, zwięzłej formie, jaką jest piosenka. Jest jednym z nielicznych w Polsce twórców, którzy Słowo traktują z należytym Mu szacunkiem: nie produkuje artykułów rozrywkowych – pragnie nawiązać z odbiorcą rozmowę o sprawach istotnych, pobudzić do myślenia o sprawach każdego z nas – uwikłanego w egzystencję, jej pokusy i pułapki, okrytego cieniem Tajemnicy.

Jako wykonawca własnych utworów Kondrak wydaje mi się potomkiem ukraińskich “Didów” przemierzających z teorbanem stepy i wyśpiewujących swoje tęskne, niepokojące wróżby. Jest w nim jakiś piękny, “kresowy” rys, w pełni prawdziwy, nie mający nic wspólnego z marketingową, “cepeliową” ludowością, której tak wiele na rynku środków masowego przekazu. Kondrak jest rzadkim ptakiem. Cenię Go, podziwiam i szanuję.

Jacek Kaczmarski

List pochodzi ze strony: http://www.lfb.lublin.pl/

Podziękowania za dostarczenie tekstu i jego opracowanie dla Lodbroka

Poniższy fragment pochodzi z książki “Był raz dobry świat” – Jan Krzysztof Kelus w rozmowie z Wojciechem Staszewskim, wyd. Prószyński i S-ka Warszawa 1999 (tekst na okładce)

Piosenki Jana Krzysztofa Kelusa, dla mojego pokolenia już w połowie lat siedemdziesiątych legendarne, a dla “pokolenia ‘ 68” boleśnie realistyczne, pozostają do dziś jedynym bodaj spełnieniem postulatów Zagajewskiego i Kornhausera: przedstawiają “świat nieprzedstawiony” PRL-u. Bez patosu i agresji, bez moralizatorstwa szkicują duchowy i materialny obraz czasu utraty niewinności, bezsilnej goryczy, degradujących kompromisów, czasu ironii – ostatniej broni bezdomnych. Mimo to nie ulegają pokusie heroicznej beznadziei – jest w nich nostalgiczne ciepło, współczucie dla człowieka słabego, otumanionego przez system przymusów i pozorów, a przecież zdolnego do zachwytu i miłości. Historyczny i obyczajowy konkret – szosa do Radomia, “maluch”, więzienna menażka – staje się w tych wierszach symbolem epoki, a naturalny sposób śpiewania JKK nadaje im walor prawdy trwalszej niż kontekst polityczny i muzyczne mody.

Jacek Kaczmarski

Poniższy fragment pochodzi z artykułu “Zmarła Agnieszka Osiecka” zamieszczonego w dodatku “Kultura” z “Rzeczpospolitej” z dnia 10 03 1997 r.

Mam wrażenie, że w swoim spojrzeniu na świat każdy z nas w Polsce ma znacznie więcej z Agnieszki Osieckiej, niż sobie z tego zdaje sprawę. W swojej twórczości popularnej, czyli w tekstach piosenek, Agnieszka proponowała pewien liryczno-satyryczny obraz świata. Proponowała to w sformułowaniach, które zapadały w świadomość. I funkcjonują do dzisiaj w rozmowach, a co za tym idzie funkcjonują jako spojrzenie na świat. Przyznam, że jestem daleki od takiego widzenia świata, od tej “liryki egzystencjalnej” (takie określenie przychodzi mi do głowy), ale zdaję sobie sprawę, że jest ono szalenie sugestywne. To, co wcześniej wydawało się być poetyką STS, z której wywodziła się Agnieszka, czyli poetyką lat 60., znacznie przeżyło ten okres – funkcjonowało w latach 70. i 80., i przeżyje Agnieszkę.

Jacek Kaczmarski

Tekst zamieszczony na okładce pierwszej płyty zespołu.

Jacek o zespole “Raz, Dwa, Trzy”

“Festiwial w Krakowie przed rokiem. Dla mnie – tylko zespól “Raz, dwa, trzy”. Profesjonalizm, nieograniczający ekspresji, spójne propozycje artystyczne.

Teraz, po roku, słuchając nagrań, mogę oczywiście zrobić miejsce dla uwag krytycznych. Być może niektóre teksty nieokreślone, być może pastisze muzyczne zacierają oryginalność brzmienia, ale jedyne zagrożenie widzę w przeniesieniu punktu ciężkości z przekazu na efekt.

Ale ten pozbawiony płaczliwości, energiczny egzystencjalizm odpowiada mi. Jest dobry”.

Jacek Kaczmarski

Nadesłał: wilk’u