Jak daleko od źródeł swoich rzeka odpływa wyrzeźbiwszy własne granice;
Niesie szlam wypłukany z ciemnych głębin i wzywa do radości słonecznym odbiciem…
Ale płyną nią szczątki na światło nieczułe,
Bo obrosłe ciemnością i mułem.

Obojętny brzeg – płaski, lecz nad wszystko wyniosły rzeki nurt nieuchronnie wyzyska:
Karmi trawy i bagna, co z nicości wyrosły, więc na nicość niezmiennie nieczułe:
Tak tworzą się z rzek –
Rozlewiska…

Duszny upał się szerzy, w przerażonym powietrzu krążą chmury żarłocznych owadów;
Nie odnaleźć tu brzegów ni obszarów nie zmierzyć, tylko wdychać opary rozkładu!
Ani wody źródlanej nie odnaleźć czystości,
Ani głębi, ni głębokości!

Gdzie jest cel tych taplawisk, co choć dążą do morza, roztapiają się wciąż w grzęzawiska?
Nurt się pławi w kałużach, bagno – bagnem odciska, niemożliwe – ni powódź, ni pożar…
Tak tworzą się z rzek –
Rozlewiska…

Żeby rzekę odszukać – trzeba w niej się zanurzyć, dać okleić się tym, co nią płynie;
W dno muliste się wpatrzyć, gdzie się prąd po nim struży, bo – co na dnie – nigdy nie zginie!
Ale rzeka, to ledwie źródła płynne jest ciało,
A gdzie dusza? Gdzie źródło zostało?

W źródle siła i trwanie, ukojenie pragnienia,
Dźwięk daleki, a przecież jedyny!
Więc za dźwiękiem, pod prąd rzeki mętnej, zgubionej
Trzeba czołgać się, pełznąć i płynąć,
Bo tylko się – źródło – nie zmienia.

Bije wodą przeczystą
Z głębin ziemi zrodzoną
I żyje
Wciąż wbrew
Rozlewiskom…

Jacek Kaczmarski
4.8.1989

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Dz. – Jeżeli denerwuje cię wpisywanie w zespół emblematów narodowych, dlaczego decydujesz się na udział w koncercie jubileuszowym „Solidarności”?

J.K. – Udział w tym koncercie jest wiernością wobec siebie samego. Gdybym odmówił i tłumaczył, że jako artysta zajmuję się teraz moim mistycznym stosunkiem do Pana Boga i koncert ten mnie nie obchodzi – okłamałbym siebie i ludzi. Nie cierpię akademii i rocznic, ale Sierpień był moim przeżyciem pokoleniowym i jestem mu wierny. Dziedzictwo Sierpnia można kwestionować i chyba nawet trzeba, ale nie można zakwestionować samego Sierpnia. Napisałem drugą cześć „Źródła” – „Rozlewisko” – o tym, w jaki sposób rzeka zamienia się w bagno i … prawdę mówiąc, nie lubię tej piosenki. Może jest prawdziwa, ale źródło wciąż istnieje, więc czy warto zajmować się tym, co dzieję się potem? Problemem jest w ogóle pokusa relatywizowania zjawiska. W młodości ma się prosty obraz świata i dzięki temu jest się silnym i zwycięskim. Potem pojawia się wahanie. Trzeba zatem chronić wartości elementarne nawet wtedy, kiedy przestaje się w nie wierzyć.

G.P. – Tak samo rozwijałeś własną wersję „Linoskoczka”.

J.K. – Tak, tzn. „Na klucz nasz cyrk zamknięto nam”, w której wykorzystałem motyw „Linoskoczka” Wysockiego do opisania stanu wojennego. Potem, kiedy skończył się stan wojenny i przyszła demokracja, naturalnym biegiem rzeczy ten cyrk znowu otwarto i znowu nie ma w nim żadnych reguł, nie ma napiętego nad otchłanią sznura i wszystko jest jakby znowu zamazane. Kiedy tak patrzę: rzeczywiście była druga wersja „Źródła”, druga wersja „Manewrów”, druga wersja „Młodego lasu”. Nie wszystkie te teksty są udane, ale chodziło mi głównie o to, co potem ludzie dość szybko zrozumieli: że zamazane zostały reguły. W momencie kiedy konflikt „my – oni” czy „człowiek – system” przestał istnieć, pojawiły się konflikty na różnych planach, między różnymi ugrupowaniami. między różnymi grupami interesów. Zatarte zostały niemal wszystkie reguły gry i to okazało się dla ludzi największym niebezpieczeństwem w Paryżu. To była wspaniała staruszka, o niesłychanie żywym stosunku do ludzi, która nas – moją żonę i mnie – przygarnęła jak dzieci. Przepięknie opowiadała o Wacie i stwarzała takie poczucie ciepła, jakie mogą okazywać chyba tylko ludzie, którzy bardzo dużo przeszli. No, ale nie ma ideałów. Później okazało się, że ona bardzo pieczołowicie kreowała jednak postać swojego męża, z czym zetknął się mój wykładowca na polonistyce, a później przyjaciel, Krzysztof Rutkowski, który, po przyjeździe do Paryża, dostał od Oli pełnomocnictwa na naukowe opracowanie spuścizny po Wacie. I miał z nią szalone kłopoty, bo ona cały czas cenzurowała jego prace. Ale to nie zmienia faktu, że była to wspaniałą kobietą, niesłychanie dzielną. Moja przyjaźń z jej synem przetrwała do dzisiaj.

Opracował: lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie