Żeglarz grecki – z rękami na niechętnym sterze
Nie ufam już załodze i w bogów nie wierzę.

Przez poszarpany żagiel i splątane liny
Patrzę na nieprzychylne nieba koleiny.

W nich czasem gwiazd kilka przez chmury przebłyska
Podobnych do pazura, rogu albo pyska.

Drogę mi wskazują, albo drogę mylą –
Chcą mej zguby lub z troską nade mną się chylą.

Nie dbam o Atlasy – sam z nich przyszłość wróżę,
Sam kreślę znaki i wyzywam burze.

Plączę klątwy z modlitwą, pieśń mylę z rozkazem –
Patrzą na mnie zlęknieni mym szałem żeglarze.

W ryku fal toną proroctwa jękliwe,
Ani całkiem prawdziwie, ani sprawiedliwe.

Lecz to mój zodiak gwiezdny, moja walka z falą,
Może mnie więc chociaż te wróżby ocalą?

A jeżeli utonę, nim pojmę gwiazd mowę,
Któż przejmie się gniewnym i niesłusznym słowem?

A kiedy się sprawdzą wszystkie przepowiednie,
Co nocą powstały – któż to wspomni we dnie?

Więc zostawiam znaki. Krzykiem z gwiazdą gadam,
To się wznoszę na fali, to się w nią zapadam.

I nie walczę już z morzem ni z czasu upiorem –
Walczę już tylko z własnym gwiazdozbiorem.

Jacek Kaczmarski
1985

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie