(wg obrazu Rembrandta van Rijn)
Oficer ściągnął z głowy hełm i rzucił miecz na stół
Po twarzy jego ściekał pot miał oczy bez wyrazu
Wykonał rozkaz kogo trzeba kajdanami skuł
I wydał rozkaz odprowadzić pod zdwojoną strażą
Już był w porządku przed nim stał wysoki godny starzec
Twarz miał łagodną czysty wzrok nie spuszczał oczu w dół
Żołdak oświetlał z bliska tę najniezwyklejszą z twarzy
I światło drżało bowiem prostak bojaźń przed nią czuł
– Ty byłeś z nim?
Oficer zauważa
Lecz starzec wypiera szczerze się
– Ja?
Na Jowisza! Nie!
Odprowadzany więzień stanął stanęła jego straż
Przebyli parę kroków już więc razem stali w cieniu
Odwrócił się i wszyscy zobaczyli jego twarz
Na której nikt nie dostrzegł ani śladu zaskoczenia
A starzec milczał słychać w krąg płonących świec skwierczenie
Oficer szarpie czarny zarost myśli tchórz i łgarz
I czuje jak pod zbroją już potnieją mu golenie
Tym szybciej chce zakończyć sprawę pyta jeszcze raz
– Więc byłeś z nim!
Mam świadków potwierdzenie
Lecz starzec znów szczerze wypiera się
– Mówiłem już że nie.
Oficer jest już łysy tam gdzie hełm ociera głowę
Na ciele odciśnięty ma surowy zbroi wzór
I tylu z niego śmiało się że oficerskie słowo
Potrafi bez sprzeciwu zaprowadzić go pod sznur
Dam jeszcze jedną szansę mu i zamknę próżny spór
Bunt już się skończył więc wypuszczę go stąd tak czy owak
Niegroźny dla imperium taki bez honoru tchórz
Który wypiera wodza się by życie móc zachować
Więc byłeś z nim!
Już nie męcz mnie –
W zaparciu swoim godny starzec trwa
Wiedząc że żołnierz myli się
Choć niby rację ma…
Jacek Kaczmarski
1978