W knajpie na zielonych ścianach rozwieszono tu i tam
Trzy obrazki zdjęć parę i folder
Przy stoliku kapitan pochylony pije sam
– Czy tu wolne – spytałem – wolne
– Zapal synu – nie palę – jak nie palisz to pij
Patrz akurat została nam resztka
Nim przyniosą coś więcej to pod chuch popłucz ryj
Twoje zdrowie bądź zdrów – nie omieszkam
– No i cóż – po kolejce tak Kapitan mi rzekł
– Wódę ciągniesz jak stary nie kryję
A czyś czołg widział z bliska do ataku czyś szedł
Kiedy pocisk nad uchem ci wyje
Ja pod Kurskiem w okopach pośród trupów i krwi
Byłem wtedy sierżantem a w boju
Za moimi plecami byli tacy jak ty
A tyś żył tutaj sobie w spokoju!
Nagle umilkł znów wypił potem podnieść się chciał
Patrząc na mnie by może przestraszyć
– Ja pół życia łajdaku za ciebie żem dał
Ty przez palce je puszczasz Judaszu!
A karabin ci dać! A do boju cię gnać!
A ty wódę tu chlasz z kombatantem!
– Czułem się jak w okopie w kurskim piekle gdzieś tam
Gdzie kapitan był jeszcze sierżantem
On się szarpał i pił on pijany już był
I nie puszczał mnie aż do wieczora
Wreszcie mu odpaliłem kiedy opadł już z sił
– Kapitanie nie będziesz majorem!
Jacek Kaczmarski
1976