Po ulic mokrym, ciemnym tle,
Pod prószącymi latarniami,
Ja wlokę cień, cień wlecze mnie,
Kałuże lśnią nam pod nogami…

Dawno nie było nam tak źle –
Zostaliśmy zupełnie sami.
Ja wlokę cień, cień wlecze mnie,
Kałuże lśnią nam pod nogami…

Ja się zawiodłem, cień zawiódł się –
Tak jest już z tymi dziewczynami!
Więc wlokę go, on wlecze mnie,
Kałuże lśnią nam pod nogami…

Ja mówię: z jej kaprysów drwię,
Nie będzie kierowała nami!
I wlokę go, on wlecze mnie,
Kałuże lśnią nam pod nogami…

Był czas, gdy cień mój cieszył się –
Jak ona mnie – jej cień go mamił…
I wlokę go, on wlecze mnie,
Kałuże lśnią nam pod nogami…

A teraz mówi: z żalu kpię!
Lecz dobrze wiem, że mówiąc – kłamie,
Więc wlokę cień, cień wlecze mnie,
Kałuże lśnią nam pod nogami…

Tak pocieszamy wzajem się,
Idąc długimi ulicami…
Ja wlokę cień, cień wlecze mnie,
Kałuże lśnią nam pod nogami.

Jacek Kaczmarski
1977

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

“Teraz jedna z moich, znowu, najstarszych piosenek, kiedy jeszcze marzyłem o miłości, a nie kochałem. “Wieczór”, którą traktowałem jako takie dziecinne zachowanie się wobec własnych tęsknot, a różni mądrzy ludzie powiedzieli, że powinienem to śpiewać, no, więc śpiewam.”

Opracował: tomekzemleduch

Dziennikarz – Miłość nie zajmuje dużo miejsca w Twojej twórczości.

Jacek – Jeden z pierwszych tekstów, które napisałem, to “Wędrówka z cieniem”. Ale byłem wtedy nastolatkiem. Potem służyłem sprawie, jak wielu polskich poetów.

Dziennikarka – Ale były też piosenki bez kontekstu PRL tzw. liryczne, co ciekawe, im też dodawano kontekst. Dla mnie zawsze” Wędrówka z cieniem” była piosenką o ubeku, bo “ja wlokę cień, cień wlecze mnie”, a była to prosta historia o miłości, a cień był naprawdę cieniem.

Jacek – Zdarzało się, że przychodzili do mnie ludzie z ogniem w oku i z własną interpretacją jakiegoś tekstu, który był absolutnie pozbawiony nawet intencji politycznych, a oni tam odczytywali Bóg wie co. A to rzeczywiście była moja jedna z pierwszych piosenek o miłości. Człowiek nastoletni jest bezustannie nieszczęśliwie zakochany, przynajmniej w moim pokoleniu tak było, idzie, najchętniej po zmroku, deszcz pada, wchodzi w kałuże i cała natura łączy się z nim w jego głębokim smutku. Połączone jest to z bardzo przyjemnym uczuciem, bo nieszczęśliwa miłość jest ambiwalentnym uczuciem, z jednej strony rozpacz, z drugiej pewna rozkosz odczuwania tej rozpaczy. No, i to jest typowa, realistyczna piosenka o młodym człowieku zawiedzionym w miłości, który opisuje swoje pierwsze doświadczenia z przewrotnością płci przeciwnej. Natomiast jak mówisz o tym odczytaniu “Wędrówki z cieniem”, to teraz sobie zdałem sprawę z tego, że stąd się wziął w zasadzie pomysł mojej powieści pisanej prawie dwadzieścia lat później “Autoportret z kanalią”, gdzie jest dokładnie taka sama sytuacja wyjściowa: jest bohater zakochany w młodej atrakcyjnej dziewczynie i ubek, który też się w niej kocha, i prawdopodobnie podświadomość, która sprawiła, że napisałem piosenkę “Wędrówkę z cieniem”, znalazła w tym właśnie motywie wątek wyjściowy do powieści.

Opracował: Lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie