Polak, to embrion narodziarski:
Z lepianek począł się, z zaścianków,
Z najazdów ruskich i tatarskich,
Z niemieckich katedr, włoskich zamków.
W genealogii tej określił
Oryginalny naród się by,
Gdyby się uczył własnej treści,
Zamiast przymierzać cudze gęby.

Chrystusem był i Rzymianinem
I w tej sprzeczności żył – i wyżył:
To dźwigał krzyż i czyjąś winę,
To znów na szyi – tylko krzyżyk.
U Żyda pił, batożył Żyda
A przed żydowską Matką klękał
I czekał łaski malowidła
Najświętsza ratuj go panienka!

Nie lubi stwarzać się – być chciałby.
Wszak Bóg rzekł: „Niech się stanie Polak”,
A szatan w płacz – Das ist unglaublich!
Nieszczęsna w Polsce moja dola!
Słusznie się lęka Pan Ciemności,
Że ciężko będzie miał z Lachami;
W szczegółach przecież diabeł gości,
A Polak gardzi szczegółami!

Nie lubi tworzyć, lecz zdobywać
Gdy niedostatek mu doskwiera.
Uchodzi więc za bohatera,
Ale nim nie jest, chociaż bywa.
Gdy świat przeszyje myśli błyskiem
I wielką prawdę w lot uchwyci,
To traci na niej zamiast zyskać
I jeszcze będzie się tym szczycił.

Jak dziecko lubi się przebierać
Powtarzać słowa, miny, gesty,
W dziadkowych nosić się orderach
I nigdy mu niczego nie wstyd.
Okrutny bywa, lub przylepny,
W swoim pojęciu niekaralny,
Bo uczuciowo nie okrzepły,
Dojrzewający, embrionalny.

W niewoli – za wolnością płacze
Nie wierząc, by ją kiedyś zyskał,
Toteż gdy wolność swą zobaczy
Święconą wodą na nią pryska.
Bezpiecznie tylko chciał gardłować
I romantycznie o niej marzyć,
A tu się ciałem stały słowa
I Bóg wie co się może zdarzyć!

Oto wzór dla świata:
Pan się z chamem zbratał.
Nie ma pana, nie ma chama –
Jest bańka mydlana.

Aż się słyszeć grom dał,
Z bańki będzie bomba!
Z bomby błysk, czyli blitz
Znowu nie ma nic.

Jacek Kaczmarski
9.1.1993

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Dziennikarka – Co pana uderza, kiedy przyjeżdża pan do Polski ?

Jacek – Cała litania, którą pani wymieniła, cytując Stabrę, plus wszechobecna agresja, wszechobecna niekompetencja i bałaganiarstwo. I radosne niezdawanie sobie z tego sprawy. Zawarłem to w piosence:” Według Gombrowicza narodu obrażanie”.

Dziennikarka – „Sarmatia”, kolejny program z 1993 roku, już tylko w duecie z Łapińskim. Teksty nostalgiczne i prześmiewcze, ale program bardzo ciepły. Choć słyszę „Według Gomb­rowicza narodu obrażanie”(„Polak to embrion narodziarski”) to mitologia” terra felix”, nos­talgia, tęsknota za Arkadią zwycięża. Przy­padek czy tak miało być?

Jacek – Tak nie miało być, ale też to nie przypadek. Ten program miał być począt­kowo bardzo krytyczny wobec naszego współczesnego widzenia sarmackich źródeł świadomości, naszej mentalności. Potem, w trakcie pisania, zdałem sobie sprawę, że to jest dyskutowanie z faktami, czego się nie robi. Źródła są, jakie są, i potępianie ich w czambuł to potępienie samego siebie. Trzeba zanalizować język i poszukać tych prawd, które dla nas są szalenie istotne i, jak śpiewam w jednej z piosenek, „ze słabości uczynić siłę”. Bo i w wymiarze indywidual­nym i społecznym na tym polega dojrzewa­nie i mądrość ludzka: poznać siebie, zdać sobie sprawę ze swoich słabości i z tych słabości uczynić siłę. Tylko polski problem – na co nie wpadłem ja pierwszy, przede mną było wielu – polega na tym, że Polacy nie chcą siebie znać, natomiast bardzo siebie kochają i to też w tym programie napisałem. Nie zgłębiają istoty twoich porażek i zwy­cięstw, swojej tożsamości. Wolą miry, wolą wyobrażenia, zarówno te piękne, jak i te tragiczne, uchylają się przed rzeczywistością.

Opracował: Lodbrok

 

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie