(wg obrazu P. Breughla st.)
Pług rozgryza grudy bure
Karnie dźwiga brzemię wół
Szumne drzewa rosną w górę
Szumne rzeki płyną w dół
Tłustą ziemią oracz kroczy
Płytki w niej odciska ślad
Całym światem jego oczu
Ociężały wołu zad.
Odurzone nieba skalą
Morze marszczy się beztrosko
Z migotliwą tańczy falą
Białe piórko z kroplą wosku.
Wodzi kręty szlak wędrowca
Wąwozami w cieniu wzgórz
Wodzi pasterz bierne owce
Pod nożyce i pod nóż
W płynnym świetle oddalenia
Drży niepewny siebie cel
Miasto blasku, port wytchnienia
Szmaragd, błękit, róż i biel.
Odurzone nieba skalą
Morze marszczy się beztrosko
Z migotliwą tańczy falą
Białe piórko z kroplą wosku.
Mrówczy ruch na wantach statku
W słońce godzi masztu grot
Nie rozmyśla o upadku
Kto na rychły liczy wzlot
Lśnienie płaszczyzn nie zna granic
Dla bezliku dróg i miejsc
Nie zagląda w głąb otchłani
Kogo żagiel niesie w rejs.
Odurzone nieba skalą
Morze marszczy się beztrosko
Z migotliwą tańczy falą
Białe piórko z kroplą wosku.
Śpiewa pasterz, beczy owca,
Klaszczą żagle, stęka wół.
Fala dźwiga tors żaglowca,
Drzewa – w górę, rzeki – w dół.
Nad urwiskiem gnie się gałąź,
Znieruchomiał na niej ptak:
Ptasim wzrokiem objął całość
Lecz – nie pojął jej i tak.
Porażone nieba skalą
Morze cierpnie gęsią skórką…
Z migotliwą znika falą
Z kroplą wosku martwe piórko.
Jacek Kaczmarski
16.5.2000