Teraz, kiedy leżysz w czółnie pod całunem
Z obolem ojczyzny pod głazem języka,
Wszelka rozmowa jest już niemożliwa

Bo wielka wrzawa po tej stronie rzeki
Gasną subtelne odcienie milczenia
Grzmot fajerwerków tłumi światła strunę

Odpływasz w płaski wizerunek rycin,
Który umiałeś być Panem Cogito,
Miastem, pamięcią i śladem na śniegu

Więc jakiż z Ciebie partner dla nas – żywych
Niezakończonych, więc jeszcze wszechmocnych
Nienasyconych piołunem zdobyczy?

Będziemy zatem rozszarpywać schedę
Słów przemyślanych, myśli przebolałych
Każdy dla siebie, każdy podług siebie

Tak się zbroimy Twoim arsenałem
Przeciwko sobie i przeciwko Tobie
Bo tylu nas przecież jest – a spadek jeden

Zsiwiałe drzewo z korą krwi Marsjasza
Pójdzie na opał traktatów o sztuce
Wyjałowionych z pamięci i bólu

Wierność skrzywdzonym, która nie przebacza
Ale potrafi współczuć i rozumieć
Przyjmie służbę w sztabach prokonsulów

Co ulepione – będzie potrzaskane
Co ukochane – spłynie w zapomnienie
Co da się pożreć – zostanie pożarte

Tylko żurawia krzyk trwogi nad ranem
Obudzi czyjeś bezsilne cierpienie
Jedyne Złote Runo czegoś warte

Jacek Kaczmarski
21.8.1998

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Piosenka napisana w ubiegłym roku, kilka tygodni po śmierci Zbigniewa Herberta. Jest pewnego rodzaju grą z poezją zmarłego, ale poświęconą nie tyle jemu samemu, ile temu, co się działo wokół tej śmierci. Żenującym – moim zdaniem – wypowiedziom różnych ważnych osób na temat tego, jakiego politycznego koloru był poeta i kto ma moralne prawo, żeby czytać jego wiersze.

Opracował: Szaman

Dziennikarz: Po śmierci Zbigniewa Herberta napisał pan „Tren spadkobierców”. Co pan myśli o wykorzystywaniu poety w obecnych rozgrywkach politycznych?

Jacek – Rozdrapywanie schedy po nim uważam za obrzydliwe. Wkrótce po jego śmierci uczestniczyłem w audycji radiowej o Herbercie. Dyskutanci rozważali tylko, jakiego był koloru politycznego, nikt nie mówił o jego poezji. Paradoksalny i okrutny żart historii: takie piękne postawy moralne jak Herberta w zetknięciu z czynem politycznym zamieniają się w parodię. Podobny los spotkał z zachowaniem proporcji, Adama Michnika, który w więzieniu pisał pięknie i pryncypialnie, a po przełomie, uważając, że uczciwy człowiek powinien wcielać w życie głoszone przez siebie prawdy, naraził się na złośliwe żarty, że trzeba by go ponownie zamknąć, bo wtedy dobrze pisze. Cóż, kompromis jest wartością w polityce, ale w sztuce jest zdradą.

Dziennikarka – Po śmierci Zbigniewa Herberta napisał pan gorzki „Tren spadkobierców”. Co pan sądzi o próbach zawłaszczenia poety przez różne grupy polityczne?

Jacek – Ten tekst jest grą poetycką ze spuścizną po Herbercie, ale mówi także o jego spadkobiercach.. Dla mnie jest absolutnie nie do zaakceptowania, z jakichkolwiek przyczyn, ustalanie koloru politycznego poety po jego śmierci. Mam tu także na myśli niefortunny wywiad wdowy po poecie dla „Gazety Wyborczej” (bo nie jedna strona starała się go ulokować), ale przede wszystkim liczne oświadczenia ludzi z wysokich półek aparatu władzy, jaki to on był ważny itd. i kto ma moralne prawo do czytania jego wierszy. To wszystko jest groteskowe i ponure, stąd mój tekst. Oczywiście, u nas wszystko jest tak upolitycznione, że nie łudzę się, aby moja piosenka zmieniła czyjąś świadomość, ale musiałem na ten temat coś powiedzieć.

Opracował: Lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie