Toniemy, zapadamy się na dno.
Zamyka się nad nami niebo fal.
Resztki powietrza krążą w żyłach razem z krwią
I ciemność jest twarda jak stal.
Milczymy – jest w nas cisza złego snu,
W pamięci jeszcze mamy własny głos.
Otwiera oczy coraz szerzej nam brak tchu,
Coraz wyraźniej widzimy nasz los:
Popatrz na Polskę zatopioną we śnie
Od gwiazd chronioną przez chmurne odmęty.
Wygasłe domy suną bezszelestnie,
Jak dnem do góry płynące okręty.
Trudno uwierzyć wśród czarnych pejzaży
Że wewnątrz, w ciasnym powietrza pęcherzu
Leżą gorące ciała marynarzy
Co jeszcze w przystań ostatnią nie wierzą.
Myślimy, jak to wszystko długo trwa.
Na cichy ruch sprzeciwu wciąż nas stać.
Nieuchronnego z wolna coraz bliżej dna
Wiemy, że nic już nie może się stać.
Tam w powietrzu atrapa horyzontu
Wiatr tylko jeden, jedna świata strona –
Zgłębiamy głębie, skąd nie ma odwrotu,
Głębia jest prawdą – a prawda jest słona.
Jacek Kaczmarski
12.8.1985
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak
Nagranie
brak