W pewnym mieście
Sobie stał
Ze wszystkich stron oszklony;
W muzeum pięknym żywot wiódł
Nasz święty zamyślony.
Niejeden człowiek
Przed nim łkał
Na życie rozżalony,
A ten w kapliczce sobie stał
Nasz święty zamyślony.
I tyle o nim
Padło słów
Z ambony poświęconej,
A nikt weselszych nie miał snów
Jak święty zamyślony.
Okrutny czas
Niszczył w mig
Historii zżółkłe strony,
Ten obojętnie sobie stał,
Nasz święty zamyślony.
Na niebie złym
Wojenny czas
Rozświetlał blask czerwony,
On w swej kapliczce sobie stał
Nasz święty zamyślony.
Wiatr z pola niósł
Ostry swąd
Miast i wsi spalonych
Gdy on w kapliczce sobie stał
Nasz święty zamyślony.
Niejedne głowy
Spadły z ciał
Niejedne z głów korony,
A on w gablotce tylko stał
Nasz święty zamyślony.
W głowie jego
Nie było nic
Z pomysłów tych szalonych,
Oj, siedział sobie, dumał, śnił,
Nasz święty zamyślony.
I nic to, że
W wojenny czas
Ginęły bataliony,
Gdy on za szybą sobie stał
Nasz święty zamyślony.
I nic to, że
Aż tyle ust
W rozpaczy wykrzywionych,
Gdy w swej kapliczce sobie stał
Nasz święty zamyślony.
I gdyby tak
Ktoś wśród nas
Z życia zdjął zasłony,
Zobaczyłby ilu jest
Tych świętych zamyślonych.
Jacek Kaczmarski
1974
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak
Nagranie
brak