Pozorna wieczność Twej gonitwy,
Niejeden – niedosiężny wróg.
Zwiedziony będziesz – chociaż chytry,
Posłuszny dotąd – pęknie łuk.
Powróci wystrzelona strzała,
Nie będziesz wiedział kiedy – skąd.
Że za nic miałeś ofiar ciała,
Za nic policzą skórę Twą.
Mogiły znaczą Twoją drogę,
Lecz z krzyżem – rzadko która z nich.
Przekładasz wszystkożerny ogień
Nad twarzą w twarz uczciwy sztych.
Kochasz fanfary i rozkazy,
Bo nie rozumiesz sensu słów.
Słowo – kamieniem jest obrazy,
Więc czcisz kolekcję niemych głów.
Tryumfu Ci nikt nie pozazdrości,
Klęskę – radosny wita wrzask.
Jeżeliś miłość znał w młodości,
Nie zaznasz już jej drugi raz.
Zdradzi Cię bóg, którego nie znasz,
Nawiedzi Cię nieznany bóg.
Na Złotym Rogu zagra temat,
Przed którym padniesz mu do nóg.
Nie będziesz czcił, będziesz się płaszczył
Nieosiągalny węsząc łup.
Niejeden, co się nań połaszczył –
Spod ziemi swój ogląda grób.
Zgładzisz królewskie egzemplarze
Całym gatunkom niosąc kres,
A Ciebie z mapy nieba zmaże
Ktoś, kto przy Tobie teraz jest.
Grożą Ci – Baran, Koziorożec,
Bliźnięta oszukają Cię.
Skorpion zaszkodzi Ci jak może,
Pogardą – nie pomoże Lew.
Więc strzelaj, póki strzał w kołczanie,
Bo w cel ich trafia coraz mniej.
Gdy już cięciwa Ci zostanie,
Możesz inaczej użyć jej.
Jacek Kaczmarski
1985
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak
Nagranie
brak