W pokoju swoim siedzę sam,
Przedmiot na przedmiot rzuca cień,
Szlafrok i łapcie stare mam
I naprzód pcham leniwy dzień.

Pracować wcale nie chce się,
Choć praca dobrze robi mi.
Lecz cóż! Są w życiu takie dnie,
Że człowiek tylko śni i śni.

Nie jest to nuda ani senność,
Choć zamknąć oczy dobrze jest.
To raczej lęk, czyli myśli zmienność,
Lub naukowo mówiąc stres
W takich momentach jest ma głowa
Do fantastycznych skłonna złud
A fantastycznie wierzyć kochać
To tak jak grać nie znając nut

Więc zawsze ktoś porywa mnie
W coś, co zachwyca, ciągnie, lśni!
To się przeważnie kończy źle:
Siniaki, ból, urazy, łzy.

Bo tracę swój rozsądek, smak
I ślepo głucho pcham się w coś…
Jeszcze nie było nigdy tak,
By nie skorzystał na tym ktoś.

Bo kiedy jestem otępiony
I głupstwem jest mój każdy ruch,
Kiedy chcę wstać i życie gonić
I głupio ciskam się za dwóch –
W takich momentach jest ma głowa
Do fantastycznych skłonna złud!
A fantastycznie wierzyć, kochać,
To tak jak grać nie znając nut…

Jacek Kaczmarski
1974

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie

brak