Miło Cię widzieć wśród nas, Wallenrodzie.
Widzisz, że szczerze Cię chcemy wysłuchać
I wszystkim, czego nie mamy, dogodzić,
Zanim zdołamy zaufać.
Wybacz tym, którzy ćwiartować Cię pragną –
Jeśliś uczciwy, dziwić się nie możesz:
Chciałeś ich karki do woli swej nagiąć,
Choć w zbożnym celu – być może.
Szlachetny fortel wybrawszy kariery,
Dążąc z ciężarem swej zdrady do celu –
Dla sprawy przecież a nie dla orderów
Sprzedałeś się, przyjacielu!
Jakżeś Ty musiał cierpieć, gdy Twój Zakon
Dławił i gnębił wszystkich, w których imię
Sprzeniewierzyłeś się ojcom i braciom,
Swej narodowej rodzinie!
Nikt z nas nie wiedział, co Tobie zawdzięcza
Klątwy na Ciebie rzucając przez lata.
Stąd sytuacja nad wyraz niezręczna –
Gdy dziś mamy brać Cię – za brata.
Śmiało przyznajesz się – do swojej chwały,
I nasze myśli – za swoje uważasz,
Lecz Twoje twierdze – stoją tak jak stały
I Zakon Twój wciąż nam zagraża.
Więc przyjmij z pokorą nasz brak wdzięczności –
Za Twe intencje – niegodną nagrodę.
Myśleć po prostu zwykli ludzie prości
I nie chcą już Wallenroda!
Jacek Kaczmarski
25.5.1989