Tłumne milczenie, wspólna zguba,
Paniczny popłoch w ciszy wód.
Byle przetrwania rojna próba,
Ostrożny łów na szczęścia łut.

Wielkie bez celu odyseje,
Potoki srebra lane w muł.
Bez wiedzy, co się wokół dzieje –
Czy woda schnie, czy lód ją skuł.

Strojenie się w ozdobne łuski,
Złocisty ślepych źrenic błysk.
Pod miękką czaszką – miękkie mózgi,
Otwarty ze zdumienia pysk.

A w pysku wiecznie mętna woda,
A w wodzie przypadkowy łup.
W duszy – nieustająca trwoga,
Krwi zimnej w sercu lepki strup.

W wiecznej ucieczce przed haczykiem
Gromadne zapadanie w sieć.
Duszenie się powietrza łykiem,
Masowa żywej rtęci śmierć.

Nad życiem – ufność w prądy stęchłe,
Gromadna gra w cielesną krę.
A w ciele – niezawodny pęcherz,
Który unosi dokąd chce.

Zgon obelżywy, ślad po wodzie,
Wstydliwe tarło pośród trzcin.
Zima pod lodem i o głodzie,
Lato ciągniętych z łodzi lin.

Wielka nad ocaleniem praca
I jeden sukces na prób sto.
Walka, co ciągle się odradza
Pomimo to, że rządzi zło.

A więc milczące bohaterstwo
W szpalerach mulnych mogił śpi.
Rycerstwo obeznane z klęską,
Ciemna reduta zimnej krwi.

Jacek Kaczmarski
1985

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie

brak