Katedra w rękach wroga,
Mór, głód, ofiary krwi;
Cierpliwy naród w progach
U zatrzaśniętych drzwi.

Pociągnął wróg za sznury,
By kłamać zaczął dzwon,
Ale nie runął z góry
Oczekiwany ton.

Bo garbus u jego serca wisi
I w spiż parszywym tłucze łbem,
Rozbrzmiewa w niespodziewanej ciszy
Jego ni rechot, ni to jęk.
On ceni czyste dzwonu dźwięki,
Prostują mu garbaty los,
Więc widząc, kto wziął sznur do ręki
Odebrał Panu jego głos.

Więc rodzi wściekłą burzę:
I tłumny plac i gmach.
Przeklina wróg przy sznurze,
Przeklina tłum we łzach.

– Uwolnij dzwon, poczwaro,
Nie ma co jeść, co pić;
Nasycić daj się wiarą,
Daj chociaż dzwonom bić.

– Dopóki sznura wroga dłoń dotyka,
Niech huczy w nawach próżna złość.
Ja wisieć będę Panu u języka,
Aż będzie któryś z nas miał dość.
Lecz nawet gdy mnie diabli wezmą
Poświadczy świętych figur rząd,
Że jeden garbus karku nie zgiął
Wśród upodlonych klątw.

Jacek Kaczmarski
1983

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

I znowu jedna z rzadziej śpiewanych piosenek, pisana w roku 82 – „Quasimodo” – specjalnie dla gospodarzy. Po oświadczeniu kardynała Glempa, namawiającym społeczeństwo polskie do zgody na stan wojenny.

Opracował: fizol

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie