Wypadłem z klucza dzikich ptaków.
Kiedy lecieliśmy wśród chmur,
Tak w środku nocy ucichł łopot bliskich skrzydeł.
I tylko w błyskawicy blasku
Ukośnie lśni ulewy szum
I wszystko trzeba czuć, bo nic nie widać.
Niełatwo wznieść się ponad burze
Z ciężką wilgocią mokrych piór,
Ale nie można dać do ziemi się przylepić.
Głos bliski lotu nie uskrzydli,
Pozostał tylko ostry ból
I nim jedynie jeszcze można się pokrzepić.
Więc lecę przerażony chłodem.
Niedługo będzie trwał ten lot,
Bo ziemia nieba dnem a spadam coraz głębiej.
Mówią, że wróżę niepogodę,
Podczas gdy mój schrypnięty głos
Przyciąga wzrok i zgina szpony jastrzębiom.
Jacek Kaczmarski
1978
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak