Idą tytani
Na świat zesłani,
Żeby naprawić zło!
I wiemy to z ostatniej chwili,
Że gdzieś już nawet naprawili.
Krok ich nam w uszach od dawna brzmi,
Ale postaci nie widać wciąż.
Czujemy tylko jak ziemia drży
Pod krokiem, który drąży jej miąższ.
Na wschód, na zachód zerkamy kątem,
Czy już górują nad horyzontem,
Lecz ciągle nic, prócz kroku ech,
Co poniektórym wstrzymuje dech…
Inni zaś z myślą nienową się kryją:
– Może to tylko tak serca nam biją?
Idą tytani
Na świat zesłani,
Żeby naprawić zło!
I wiemy to z ostatniej chwili,
Że gdzieś już nawet naprawili.
Prasa zarzuca nam zabobony,
Ale maluje się domów frontony,
Z więzień przed czasem wypuszcza się,
Wojsko podwaja pobory swe!
W kwiatach arterie lśnią wylotowe,
Czołgi po lasach stoją gotowe,
Milczą agencje TASS i PAP,
Ale wciąż słychać tytanów człap!
Czuje się w każdym ruchu i zdaniu:
– Idą tytani! Idą tytani! Idą tytani! Idą tytani!
Grom! Huk! Trzask! Pył!
Przeszli tytani
Na świat zesłani,
Żeby naprawić zło…
Byliśmy dla nich za mali –
Nie zobaczyli…
Zdeptali.
Jacek Kaczmarski
1977