(wg Cervantesa)
Na gościńcach kurz i wrzaski, stopy grzęzną w gnoju,
Mielą przestrzeń szprych wiatraki – imitacje słońc.
Bat na zadach kreśli mapy ofiar w muszym roju,
Chciwyś zysku – na konkwistę! Goń horyzont, goń!
Mija się, co w miejscu stoi, co ucieka – cenne,
Czas z zapasem paszy znika, świt popędza zmierzch.
Dzieci rodzą się po drodze, życie – tylko lennem,
Nie użyjesz – zjałowieje, grzesz zachłannie, grzesz!
A tych dwóch:
Wykrzyknik i Brzuch
Z powagą przemierza bezdroża.
Trwonią dni
Na tryumf, co się śni
Pan – niewolnik i sługa – wielmoża.
Nawet śmiać się z dziwnej pary naród nie ma chęci,
Nie zna język targowiska poetyckich fraz;
Nie wie lichwiarz co to dystych, mnich za pieśń prześwięci,
Prozą jęczą ich klienci – łask na kredyt, łask!
Komu w głowie błędny rycerz i naiwny wasal,
Nawet dzieci baśń obśmieją; przetrwać – pierwsza rzecz!
Jeśli złapie kto zarazę niedzisiejszych zasad –
Krwi utoczą mu lekarze: lecz się z marzeń, lecz!
A tych dwóch:
Wykrzyknik i Brzuch
Figury z jarmarcznej komedii
Syci głód
Łakociami swych złud
Przekonując, że się najedli.
Jeśli zaś
Okaże się baśń
Ciut prawdziwa i rzeczywista
Wtedy w ślad
Runiemy, jak grad –
By dla siebie ją wykorzystać!
Jacek Kaczmarski
7.5.1993
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak
Nagranie
brak