Domy z ludzi wypłukane
Drzew korzenie w niebo sterczą
Zaczepił się o most zerwany
Trup psa ze sparszywiałą sierścią

Ale wszystko jest jak trzeba
Pejzaż jak umyty stół
Pod czerwoną szmatą nieba –
Muł

Chór ponurych rybaków w nim kroczy
Wyławiają ogłuszone ryby
Niosą kosze wytrzeszczonych oczu
Niewierzących, że to nie na niby

A tu wszystko jest jak trzeba
Pejzaż jak umyty stół
Pod czerwoną szmatą nieba –
Muł

Ktoś ten muł w bród przejść się stara
Jakby muł mógł być czegoś bramą
Po co trud ten i skąd ta wiara
Teraz wszędzie jest już tak samo

Teraz wszędzie jest jak trzeba
Pejzaż jak umyty stół
Pod czerwoną szmatą nieba –
Muł

I unoszą się nad nim ptaki
Kto tam mówi że każdy tu więźniem
Wolny lot – komu zbrzydły robaki
Ale kto usiądzie – ugrzęźnie!

Tutaj wszędzie jest jak trzeba
Pejzaż jak umyty stół
Pod czerwoną szmatą nieba –
Muł

Wieją wiatry schnie muł na kamień
Po szczelinach kiełkuje coś znowu
Ale z ziemi się nie wyłamie
Nim wyrośnie – znów przyjdzie powódź

Zmyje wszystko w bełkot i chlupot
Pejzaż jak umyty blat
A tymczasem pod ciężką skorupą –
Świat

Jacek Kaczmarski
1983

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Drugi utwór powstał w 1983 roku i jest metaforycznym komentarzem do sytuacji stanu wojennego, rozciągniętego na znany nam widzialny świat. Powódź:

Opracował: Zbrozło

Dziennikarka – Bardzo często mówiło się, że z twoich tekstów zbyt przebija aktualność, ale wiele z nich można dziś odczytać bez kontekstu politycznego, pozostaje to, co się tak ładnie nazywa smutkiem egzystencji. Dopuszczasz takie interpretowanie tych tekstów, czy one jednak powinny mieć kontekst historyczny?

Jacek – Oczywiście wolę, jeśli są odbierane w sposób uniwersalny, jako przypowieści na temat kondycji ludzkiej, a nie jako komentarz publicystyczny, ale pisząc je miałem na myśli konkretny kontekst polityczny; mówię głównie o piosenkach pisanych na początku lat osiemdziesiątych. Aczkolwiek, nie wiem, czy to wpojono mi w dzieciństwie, czy mam takie zboczenie zawodowe albo poetyckie, że zawsze szukałem wymiaru egzystencjalnego, nawet w bardzo politycznych tekstach. Byłoby dobrze, gdyby one były nadal nośne, przynajmniej część z nich. Jeśli chodzi o “Powódź” czy “Przejście Polaków przez Morze Czerwone”, to mógłbym z czystym sumieniem powiedzieć, że to są teksty uniwersalne, gdyby nie ta wszechobecna czerwień. Jak przesyłałem teksty do Polski, to przyjaciele mówili, że one są w porządku, ale za dużo czerwonego.

Opracował: Lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie