Takaś mi przedwczesnym zmierzchem,
Gdy przybojem grzmi ocean,
Jakbyś nie powstała jeszcze,
A już prawie przeminęła.
Kształt twój, niemal nieuchwytny
Żarzy się obrysem mroku;
Stoisz niema, jak wykrzyknik,
Który uwiązł w gardle grzmotu.
Włosy w aureoli ognia,
Skronią pełznie lawy strumyk;
Smukła jesteś jak pochodnia
Zapalona na tle łuny.
W oczach dymu masz spirale,
W ustach krzepnie popiół mokry;
Tylko w szyi tętni stale
Kryształ pulsu nieroztropny.
Bije to źródełko tycie,
Syczą zgliszcza, ciemność skwierczy;
Nosisz w sobie jedno życie,
Nosisz w sobie wszystkie śmierci.
Jacek Kaczmarski
19.9.2001