Pamięci Jana Palacha

Te pochodnie w pochodzie niesione przez mgły
Wyjaśniają nam tylko to, że my – to my.

Te pochodnie prowadzą nas przez mrok, przez mrok
I nie dają się wyrwać z odrętwiałych rąk.

Te pochodnie po prostu każą iść tym z nas,
Którzy nie chcą pozwolić, żeby ogień zgasł.

Bo mamy je nie z pakuł, ani słomy, ani z drzew,
Nie smoła wrząca kapie z nich, lecz krew, lecz krew.

W tych pochodniach nie pancerz błyska ani miecz,
Z tych pochodni cień pada na twarz i na rzecz.

Te pochodnie są po to, żeby przetrwać ćmę
I zobaczyć jak płoną we dnie, we dnie.

Być może zobaczymy wówczas, w blasku słońc,
Że nie pochodnia w dłoni płonie, ale dłoń.

I strącimy ze wstrętem rąk zwęglony pył
Na cztery strony świata, bez sił, bez sił.

Wypaleni w pochodzie, nie wiedząc, kto – my
Westchniemy do pochodni, do mroku, do mgły.

Jacek Kaczmarski
12.1.1989

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Utwór poświęcony pamięci Jana Palacha, studenta, który samospaleniem zaprotestował przeciw zdławieniu nadziei związanych z Praską Wiosną 68-go roku.

Jacek Kaczmarski

opracował: Przemysłw Lipski

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie