Wojciechowi Młynarskiemu
Niech pan się wsłucha, proszę pana,
w ten niemal niesłyszalny szelest,
niby w milczenie ciżb w kościele,
lub w mgieł pielgrzymki łąką z rana.
Jak pięcie przeznaczony cierń,
jak czerw, co rdzeń kręgowy toczy –
tak nas dopada wciąż ów szmer,
gdy nam spadają łuski z oczu…
Czy tak wymarły dinozaury,
ujrzawszy nagle, w zaprzeszłości,
że świat jest, w całej jaskrawości –
rządzony przez łapczywe karły?
Nie mogły już się dostosować,
gdy raz im z oczu spadły łuski –
zbyt prostoduszne gadzie móżdżki,
e-tyka w sercach, a nie w głowach…
Odkopujemy te – potwory,
Szkielety, w których piasek chrzęści,
Kolumny kręgów, czaszek pięści:
Architekturę Niepokory…
Bynajmniej więc się nie obruszę
(niejedną ślinę z twarzy starłem),
gdy ktoś mnie oklnie dinozaurem
w deszczu opadłych z oczu łusek.
Jacek Kaczmarski
Osowa, 27.8.2003
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak
Nagranie
brak