W Ulladulla w motelu na skale
Otoczonej z trzech stron oceanem
Piłem wino mrożone francuskie
Australijski wdychając poranek.

Wino białe, powietrze przeczyste,
Eukaliptusy i tuje
I kelnerka w sukni srebrzystej
Powiedziała po polsku – „dziękuję”.

Świt łagodził pięćdziesiąt jej wiosen,
Gdy mówiła, spostrzegłszy, że patrzę:
Umiem jeszcze po polsku – „proszę”
I – „pamiętaj, kocham na zawsze”.

Już trzydzieści lat patrząc w fale,
Zanim gościem okazał się Polak,
Powtarzała w motelu na skale
Słowa te – kochanica Jugola.

Na różowych dzień rozsiadł się skałach,
Ptaków pierwsze rozległy się świsty.
W poszarzałej sukni płakała
W Ulladulla, w powietrzu przeczystym.

Jacek Kaczmarski
21.12.1987

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie

brak