Amfory pełne oliwy i wina
Bachiczny taniec młodzieńców z erekcją
I ruja Najad w egejskich głębinach
Gdzie każda gliny łupina jest Grecją
Wprawioną w drżenie przez płetwę delfina
Przez wody słoje co jak neon świecą
Nad namiętnością zalotników psotnych
Od zawsze żywych nagich i samotnych
Wino wypili oliwą natarli
Mięśnie oddane czułości i sile
Bez końca tańczą choć dawno umarli
Uwodząc zmysły pragnąc się zawile
Jak własne cienie ruchomi i czarni
W wieczornym żarze lekcy jak motyle
Doznawszy życia chwilowej męczarni
Już jak bogowie na zawsze bezkarni
Do Bachanaliów nie trzeba namawiać
Skazanych zmierzchem przerażonych świtem
Niejedna nam się amfora wykrwawia
Zmienia w niezwykłe to co pospolite
I dzieło bogów niezdarnie poprawia
Lecz to za mało żeby stać się mitem
Nie każda ręka myśl i glina krucha
Ocali obraz i przechowa ducha
Nie każde wino nie każda oliwa
Unieśmiertelnia i z głębin wypływa
Jacek Kaczmarski
Osowa, 18.9.2003
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak
Nagranie
brak