Gienkowi Smolarowi

Palić nie wolno, bo mi szkodzi.
Gardło i serce grożą strajkiem,
więc zwodzę nałogowy głodzik,
chytrze cmokając pustą fajkę.

I myśl jak ślina tryska bystra,
mknąc błyskotliwie zamiast głosu,
gdy ustnik ssę jak klarnecista
i pieszczę w dłoni łepek z wrzosu.

Łatwiej się skupić nad pisaniem
i słuchać snadniej czyjejś ględy,
dzierżąc podatne na possanie
wygięte odpowiednio pędy.

Powie ktoś – ersatz! Hochsztaplerka!
Pozór i poza! Pusty szyk!
Gdzie Żaru Oczko, które zerka,
czy oddech myśli trwa, czy znikł?

A gdzie ruchome cumulusy
błękitno-barokowej woni,
spowite w zmysłów dym pokusy,
na które życie warto trwonić?

– Ba! To zadanie wyobraźni
Podpartej rytmem Rytuału,
który nie truje i nie drażni,
w sobie spełniając się pomału.

I o co tu się wreszcie droczyć?!
Doceńcie pustej fajki czar:
nie puszczam sobie dymu w oczy
i własny mi wystarcza Żar!

Jacek Kaczmarski
Osowa, 7.8.2003

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie

brak