(wg W. Wysockiego)
Nie lubię, gdy mi mówią po imieniu,
Gdy w zdaniu jest co drugie słowo – brat.
Nie lubię, gdy mnie klepią po ramieniu,
Z uśmiechem wykrzykując – kopę lat!
Nie lubię, gdy czytają moje listy,
Przez ramię odczytując treść ich kart!
Nie lubię tych, co myślą, że na wszystko
Najlepszy jest cios w pochylony kark.
Ne znoszę, gdy do czegoś ktoś mnie zmusza,
Nie znoszę, gdy na litość brać mnie chce,
Nie znoszę, gdy z butami lezą w duszę,
Tym bardziej gdy mi napluć w nią starają się!
Nie znoszę much, co żywią się krwią świeżą,
Nie znoszę psów, co szarpią mięsa strzęp!
Nie znoszę tych, co tępo w siebie wierzą,
Gdy nawet już ich dławi własny pęd!
Nie cierpię poczucia bezradności,
Z jakim zaszczute zwierzę patrzy w lufy strzelb!
Nie cierpię zbiegów złych okoliczności,
Co pojawiają się, gdy ktoś osiąga cel.
Nie cierpię więc niewyjaśnionych przyczyn,
Nie cierpię niepowetowanych strat!
Nie cierpię liczyć niespełnionych życzeń,
Nim mi ostatnie uprzejmy spełni kat.
Ja nienawidzę, gdy przerwie mi rozmowę
W słuchawce suchy metaliczny szczęk.
Ja nienawidzę strzałów w tył głowy;
Do salw w powietrze czuję tylko wstręt.
Ja nienawidzę siebie, kiedy tchórzę,
Gdy wytłumaczeń dla łajdactw szukam swych,
Kiedy uśmiecham się do tych, którym służę,
Choć z całej duszy nienawidzę ich!
Jacek Kaczmarski
1976