Zebranym w doborowym gronie
Nie jest nam – przyznać trzeba – źle.
Rasowym Psom – nic po ogonie,
Żeby nim merdać w RWE.
Nie wszystkim z nas przycięto uszy,
Choć u niektórych – węch przykrótki –
Zawsze na strunie zagra duszy
Zapach zakąski i woń wódki.
Nim się weźmiemy do lizania,
Poruszmy temat tego święta,
By – dzisiejszego fakt zebrania
Zrodził Opinię i Komentarz:

Dziś w poczet – przyjmujemy Centa:
Dziecko Agentki i Agenta,
Co Grabią Polsce święty spokój;
Choć sam nie przeżył jeszcze roku,
Już w polityczny żer się wgryzł –
Wszakże urodził się, gdy kryz-
Ys radiowy trząsł Monachium
(Dzisiaj wspominać o tym strach już).
Świat ujrzał szczenię Rottweilera
Dzień po odejściu stąd Najdera;
Tak losem psim, w historii skręt
Wkręcił się więc Jubilat Cent.

Choć Matka Chrzestna – Centuś z Krakau,
A Chrzestny Ojciec – Żyd Tatarski –
Nie będzie Cent w rodzinie płakał
Skarżąc się na jadłospis jarski.
Choć Jego Znak Zodiaku – Ryby
(Przyszedł na świat trzeciego marca)
Nie będzie rybim wiktem żył – by
Na tych spod znaku ryb – nie warczał.
Wzrastając w srebrach i marmurach –
Niech nie zapomni smaku kości,
Gdyby w dom Jego koniunktura
Wprosiła niewłaściwych gości.
Niechaj się więc odróżnić stara
Zapach Kaczmara od Ruszara,
Niech nie tknie Marchwi, żre Jałowiec,
I z Chłopa niech nie spuszcza oka,
Lecz niech nie szczędzi psich pozdrowień,
Poczuwszy raz zaPaszek-Kroka.
Słowem – nad michą pełną mięch
Niech chroni polityczny węch!

Niech dożyje późnej renty
Dolarom równy – Cent nad centy!

Jacek Kaczmarski
11.7.1987

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie

brak