Kiedy już kiedyś nic więcej nie powiem,
Po trafny akord nie sięgnę palcami,
To nie dlatego, że myśli po głowie
W rytm dźwięków tańczyć przestaną strofami,
Lub że nakazu zabraknie – czy chęci
By je wyrazić najpełniej jak mogę:
Ale że tren się z nich taki ukręci
Co głosi rozpacz, nienawiść i trwogę.

Im dalej w ludzi „idioty pieśń wzywa
Głupia, wrzaskliwa i nic nie znacząca”
Tym więcej ofiar żąda miłość chciwa,
Wiara bezradna, nadzieja paląca.
Kocha zachłannie, wierzy myśli brakiem,
I przed wolnością chroni ciemna rzesza
Dowodząc wolnym, że nadzieja – hakiem
Na których duchem ubogich się wiesza.

Żałosną pychą – głosić pieśń pokuty,
Mord rytualny z rutyną rymować,
Do każdej śmierci podobierać nuty,
I każdy koszmar ująć w trafne słowa.
Więc kiedy kiedyś nie powiem nic więcej
Z dzieckiem nad wodę idąc między drzewa
Przyśpiewkę o tym składając naprędce –
Znaczy, żem pojął to, com dotąd śpiewał.

Jacek Kaczmarski
9.1.1993

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie

brak