Monachijskie buki z szarych powiek łzy
Nie utoczą, póki jesteś z nami Ty.
Lecz gdy Cię wśród nas zabraknie,
Kto zapragnie, kto załaknie,
By wróciły dni… wróciły dni… wróciły dni?

Ty – to metafora i wspomnienie dni,
Które ledwie wczoraj upływały w krwi.
Kogo zechcesz proś do tańca,
Przecież prawem jest Powstańca,
By mógł ziścić sny… mógł ziścić sny… mógł ziścić sny.

Spójrz na żółte zdjęcie – sama czerń i biel –
Miałeś przecież wzięcie, miałeś przecież cel.
Zgódź się, że do tego celu
Dziś następców strzela wielu
Twych – na przykład ja, na przykład on, na przykład Zdzich.

Dziś, śpiewając „sto lat”, myśleć trzeba wprost:
Braknie nam Gogola, by opisał nos.
Próżne moje twórcze męki
Wobec zaciśniętej szczęki,
W której polski głos i polski los… i polski los.

Monachijskie buki zamykają cykl –
Tej akurat sztuki nie powtórzy nikt.
Wacku, w liści tych szeleście
Zdałoby się lat ze dwieście,
By pociągnąć łyk, ojczyzny łyk, wolności łyk.

Jacek Kaczmarski
1989

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie

brak