Panie Kaczmarski
Władco mój z łbem w chmurach składam ci ofiarę mięsem wódki dzbanem

Znasz moje grzechy
Znasz mnie jak nikt na świecie mogę być pewien że mi je odpuścisz

Bo jesteś bożkiem
Nadzwyczaj łaskawym choćby niektórzy zwali cię bałwanem

O jedno proszę
Zanim zacznę śpiewać nie każ mi śpiewać do tłuszczy

Panie Kaczmarski
Władco mój z łbem w chmurach ja wierzę w ciebie i ty wierzysz we mnie

Oto najlepszy
Sposób dla nas obu aby nie stracić wiary w kapuście i grochu

Wszak jesteś cielcem
A ja bałwochwalcą osobno stracimy twarze na tym świecie

O jedno proszę
Zanim zacznę śpiewać nie każ mi śpiewać do motłochu

Panie Kaczmarski
Władco mój z łbem w chmurach daj mi publiczność cichą jak ogrody

Niechaj drzew liście
Ciepło zaszeleszczą jeśli mych pieśni wiatr je zdołał ruszyć

Przecież odejdę
A one zostaną zdane na łaskę zwierząt i pogody

A bardzo chciałbym
Widzieć je jesienią ciężkie od jabłek i gruszek

Jacek Kaczmarski
1978

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie

brak