(wg obrazu Caravaggia)

Wojtkowi Stroniasowi

Popatrzcie na mnie, jak wsparty na łokciu
Do ust podnoszę kielich z gęstym winem,
W uszach mi lutni akordy brzmią słodko,
Ciało opływa kosztowna tkanina.
To nie owoce na złotej paterze
Po to, by w chciwym spożyć je pośpiechu.
To moja rozkosz, którą wciąż odwlekam
Na blask ich kładąc mgłę oddechu.

Spójrzcie na dłoń mą wypielęgnowaną,
Na ciało jasne, które nie zna potu,
Na słodką siłę w ramionach schowaną
Jak skrzydło zawsze gotowe do lotu.
Spokój i słodycz otacza mnie płodna,
Wola w mym ciele tkwi jak pestka w śliwce,
Woń piękna, kształty i dźwięki łagodne.
Oto zasady świata, w którym żyć chcę.

Popatrzcie na mnie, jak nagły ruch głową
Uroczo wzburzył mi nad czołem włosy.
Czuję w mych oczach błysk czarnych winogron,
Na wargach wilgoć wina, w którym je umoczę.
Pod skórą krąży lekki deszcz podniety
Leniwie ciała pytając czy pozwoli,
Lecz ono szuka tylko kształtów pięknych,
Jak krwawy granat, gdy się go rozkroi.

Patrzcie wy na mnie, bladzi, zakurzeni,
W drżeniu pożądań słuchający swoich.
Prawdziwa rozkosz jest w czystej czerwieni,
Którą ocieka rajski owoc w dłoni.
Patrz na mnie ty, który takich rozkoszy
W całym swym życiu nie zaznasz i pół;
Ścierając kwaśny pot z zamkniętych oczu,
Gdy zarzygany głową bijesz w stół.

Jacek Kaczmarski
1978

Informacje dodatkowe

Inspiracja

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie