Manewry zawieszono nam,
Wolno rozmawiać, palić, pić –
Każdy ma los swój tworzyć sam
I póki co – jak zechce – żyć.
Konserwy kończą się i chleb
Więcej już wart niż kiedyś pet.
Z obietnicami siedmiu nieb
Ksiądz do okopów naszych zszedł.
Ale co robić ma, gdzie iść
Komend i poligonów syn!
Dlaczego wierzyć ma, że dziś
Oczyści go z wczorajszych win!
Jakże o jutrze myśleć ma,
Jeśli ktoś dotąd myślał zań!
Jak tu z okopu wyjść za dnia,
Gdzie wszystko nagle czyha nań!
Nie słucha kazań ni rozkazów
I w obietnice wiary brak,
Wspomnienie oficerskich razów
Podsuwa słodki zemsty smak…
Ale o zemstę nawet – troska
Rozpływa się wśród snów i słów,
Że – przebaczenie – łaska boska
Przyniesie tłumom błędnych głów.
Więc jeszcze dzień i jeszcze noc
I przed kolejną nocą trwoga,
Że znów z okopów wrzaśnie moc:
Dajcie nam wroga! Chcemy wroga!
Karmiły kłamstwa nas i strach
A – w prawdzie – nieład jest i głód!
Być czyimś wrogiem – to nasz fach!
Dajcie nam wroga! Gdzie jest wróg?!
Codziennie więc – ostatni raz
Wolno rozmawiać, palić, pić,
Zanim potwierdzi nowy czas,
Że – nienawidzić – znaczy: żyć!
Jacek Kaczmarski
7.9.1989
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak