Od swych ojców dojrzalsi, kiedy byli w tym wieku
Beznadziejną ich drogą podążamy – na przekór

Czasem słabsi od kurzu wstrzymujemy wichury
I stawiamy pomniki zapomnianej kultury

Czasem twardsi od skały i jak skała nieczuli
Omijamy spojrzeniem wyrywany bruk ulic

Wszechstronniejsi od mędrców myśl chowamy na potem
Nazywamy mus – łaską i światłością – ciemnotę

Bardziej godni od królów z ziemi grząskiej od potu
Ślepym siłom historii wciąż skaczemy do oczu

Lecz mądrzejsi od wodzów z twarzą nisko przy ziemi
Podajemy im co dzień przerdzewiałe ich strzemię

Śmiertelniejsi od kwiatów podnosimy się łanem
Kiedy kosa już w ruchu a pokosy sprzedane

Sprawiedliwsi od sędziów w trybunale wysokim
Z wyuczonym spokojem przyjmujemy wyroki

Bezwzględniejsi od katów wreszcie wielcy i sami
Na szafotach gadamy odciętymi głowami

Jacek Kaczmarski
1981

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie