Nie chciałbym być Polakiem,
Polakiem być – to wstyd.
Nie można ufać takim,
Co drugi z nich to Żyd.
Co trzeci to literat
Na żołdzie CIA,
Co czwarty ksiądz, a teraz
Spiskują wszyscy trzej.
W kościelnych kazamatach
Szykują jawny bunt,
A kułak im pomaga,
Bo ma prywatny grunt.
Stąd głód i wszelkie straty,
Bo zamiast miąs i zbóż
Kułak hoduje kwiaty
I tarza się wśród róż.

Nie chciałbym być Polakiem,
Tam nawet w partii smród.
Im wille z cadillakiem
Budują zamiast hut.
A w Centralkomitecie
Trwa wciąż frakcyjny spór!
Kto słyszał, by na świecie
Do takich doszło bzdur?!
Tam w telewizji ponoć
Pokazał jakiś ćwik,
Jak w sejmie odrzucono
Rządowych ustaw plik.
No, za to ktoś poleci,
Lecz stało się: lud zna,
Że wszyscy byli przeciw
I tylko jeden – za.

Nie chciałbym być Polakiem,
Tam z brudnych swoich nor
Wypełzło trzech łajdaków
I założyło KOR.
Demagogiczne hasła
Zalały cały kraj
I proszę: nie ma masła,
A nawet kurzych jaj!
W Dierżynskogo ojczyźnie
Bezkarni parę lat?!
Solidarność w socjalizmie?
Tego nie widział świat.
Te wszystkie nasze dary
Braterską zwodząc dłoń
Sprzedali za dolary
Kupili za to broń.

Po nocach drukowali
Podszepty wrogich ust
I ciężko szkalowali
Sowietskij nasz Sojuz.
Żołnierzy Krasnoj Armii
Nie został żaden grób!
I wisiał na latarni
Jeden przy drugim – trup.
I zanim ich generał
Nareszcie wziął za pysk
Co krok do ludzi strzelał
Kontrriewolucjonist!
Dziś błyszczy im nadzieja,
Że zejdą z błędnych dróg
I pojmą, kto w ich dziejach
Przyjaciel im, kto wróg.

Polacy! My – Słowianie!
Wszak wspólny mamy pień!
I dla was słońce wstanie!
I do was przyjdzie dzień!
Zawiśnie drań i łobuz,
Tchórzliwy czmychnie szpieg
I wkroczy nasz wspólny obóz
W dwudziesty pierwszy wiek.
I chyba na tym koniec.
Papieros w ręku drga…
A, jeszcze podpis: pionier –
Iwan, let szest´, Moskwa.

Jacek Kaczmarski
3.3.1982

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Dziennikarka – Była już tragedia i patos, publicys­tyka i satyra, czas na nowomowę w wydaniu klasycznym – „List do redakcji Prawdy z 13.12.81”. Cała propaganda komunistyczna posługiwała się takimi właśnie wyjaśnienia­mi („Nie chciałbym być Polakiem, Polakiem być to wstyd. Nie można ufać takim co drugi z nich, to Żyd”),. / ten cudny dopisek: a, jeszcze podpis: „pionier – Iwan Het 6, Moskwa”.

Jacek – „Papieros w ręku drga”. To jest typo­wy tekst kabaretowy, nawet nie uważam go za publicystykę, bo on próbuje zawrzeć w sobie metody propagandowe systemu, te słynne, zresztą przez cały czas istnienia systemu, listy do redakcji robotników obu­rzonych na film Andrzeja Wajdy „Człowiek z marmuru” czy tkaczek oburzonych na strajk w Stoczni Gdańskiej, bo tam statki wyładowane pomarańczami czekają, poma­rańcze gniją, a dzieci na święta nie dostaną.
To był specyficzny język, stwarzał rzeczy­wistość. I wydawało mi się, że sam dramat przełamania społeczeństwa siłą, przemocą, nie jest pełną prawdą o rzeczywistości Pol­ski stanu wojennego, jeżeli się nie skomen­tuje tego językami, które powstały w tej rzeczywistości, czyli językiem propagandy komunistycznej, językiem ulicy, przeciętne­go człowieka, no i językiem wysokiej po­ezji, czyli Norwidem. Starałem się możliwie kompleksowo na to spojrzeć i teraz, z per­spektywy czasu, uważam, że to nie był zły pomysł.

Opracował: Lodbrok

J.K. – To jest dwuczęściowa historia. Pierwsza nosi tytuł „Listy do redakcji”, a druga: „Epitafium dla Księdza Jerzego”.

Opracował: Zeratul

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie