Znów, jak co cztery lata nad poruszonym światem
Wzniósł sztandar olimpijski się zimą oraz latem.
Pod niebem niespokojnym ogniście znicz się wzniecił,
Drżą już z niecierpliwości atletki i atleci.
Ten narty swe smaruje, ten łyżwy swoje ostrzy,
Gotowość trwa sportowa w Paryżu i Bydgoszczy,
Ci owijają kije co zetrą się o krążek,
Ci gogle w mydle myją, ów buty sobie wiąże.
Cóż zmusza ich do tego, cóż w duszach żar rozjarza,
Że raz na cztery lata lśni radość w prostych twarzach?
Cóż sprawia, że najsłabszym niestraszna żadna cena
By wsłuchać się spokojnie w zew Pierre de Coubertina?
Powiecie: sława, sława, ambicje i oklaski,
Poczucie własnej siły i złotych krążków blaski!
Lecz medal złoty – jeden! A zawodników wielu,
Więc po co biegną inni, gdy pierwszy już u celu?
Niejedna jest odpowiedź i w każdej część jest racji,
Bo każdy z nich moc czerpie z odmiennej motywacji:
Więc tu Amerykanin potęgę w mięśniach budzi,
Bo w Stanach Zjednoczonych po prostu mu się nudzi,
Łyżwiarze z Leningradu obecność swą zaznaczą
By światu udowodnić jak dobry jest Gorbaczow,
Zairczyk się podrywa do narciarskiego biegu,
Bo w swej ojczyźnie nigdy nie widział jeszcze śniegu,
Dla rosłych Skandynawów urlopem – Olimpiada,
Bo wszak na Olimpiadzie zazwyczaj śnieg nie pada.
Japoński kamikadze za nic ma hart i męstwo,
Bo mu komputer w narcie zapewnić ma zwycięstwo.
Bułgarską motywację docenić świat jest skory
Ujrzawszy, jak kondycje wzmacniają pomidory.
A Polak kupi dziecku pieluszki za granicą –
I to jest motywacja, przy której inne – nicość!
Dlatego nie wygrywa, choć sprawny, silny, męski…
Bo w genach ma wpisany ów polski kompleks klęski.
Jacek Kaczmarski
25.2.1988
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak
Nagranie
brak