(wg B. Prusa)

Nad Wisłą gnieżdżą się nędzarze,
W kościołach – dobroczynne tłumy.
Arystokraci i bogacze
Topią w wyścigach ciężkie sumy.
Nikt nie wie, co naprawdę warte
Poświęceń po powstańczym dziele –
Rzeckiemu śni się Bonaparte,
Wokulski kocha Izabelę.

Niedożywieni i gruźliczy
Studenci walczą błazenadą.
Szlangbaum szlacheckie weksle liczy,
Patrioci do Paryża jadą.
Trzeba na jakąś stawiać kartę,
Ale rozsądniej grać czy śmielej?
Rzeckiemu śni się Bonaparte,
Wokulski kocha Izabelę.

Świat jest brzemienny w wynalazki,
W metale od powietrza lżejsze.
Polacy żyją z Bożej łaski
Piastując myśli niedzisiejsze.
W szaradzie ułożonej żartem
Pogodnych wróżb nie widać wiele –
Rzeckiemu śni się Bonaparte,
Wokulski kocha Izabelę.

Na zyski apetyty rosną,
Z pomysłów nie wychodzi żaden;
Zyskowna spółka handlu z Rosją
Wzięta za narodową zdradę.
Artyście z Włoch o głosie zdartym
Salon pod nogi zachwyt ściele –
Rzeckiemu śni się Bonaparte,
Wokulski kocha Izabelę.

Prosty kolejarz nie chce pojąć,
Że można z życiem chcieć się rozstać.
Figurki w oknie sklepu stoją,
Sklep zmienia pana, a świat – postać.
W powietrze wylatuje zamek
Stając się marzeń rozpadliną –
Rzecki umiera weteranem,
Wokulski – znika pod ruiną.

Jacek Kaczmarski
28.9.1989

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Dziennikarka – Napisałeś ostatnio utwór “Lalka Prusa, Polski pozytywizm”, w którym nietrudno odczytać ironię wobec współczesnego polskiego społeczeństwa: “Rzeckiemu śni się Bonaparte, Wokulski kocha Izabelę…”. Czy widzisz to społeczeństwo jako nadal głupio-sentymentalne, pędzące w ślepy zaułek przeszłości, bezmyślne w swoich odruchach uczuciowo pojmowanych reform?

J.K. – “Polacy żyją z bożej łaski piastując myśli niedzisiejsze”.

Dziennikarka – W życiu społecznym, politycznym nie pojawiają się nowe treści, tylko treści odświeżane?

J.K. – Jestem ostatnim człowiekiem, który miałby prawo to oceniać. Ja tylko opisuję. “Lalkę…” pisałem na Zachodzie, więc jak większość moich piosenek była oparta na intuicji i przeczuciach. Mam może za mało danych, aby w tej chwili wydawać sądy, ale wydaje mi się, iż ten obraz się sprawdził. Wnioskuję tak choćby na podstawie tych kilku dotychczasowych koncertów.

Dziennikarka – Nie dość więc, że społeczeństwo gnębi nieżyciowy sentymentalizm, jeszcze zdaje sobie z tego sprawę i akceptuje taki stan rzeczy…

J.K. – Byłoby dobrze, gdybyśmy byli tylko społeczeństwem sentymentalnym. Tym, co oprócz odniesień do przeszłości, odebrałem po przyjeździe jest jeszcze agresja, której nie pamiętam sprzed 10 lat. Myślę o indywidualnych zachowaniach na co dzień – taksówkarza, ekspedientki w sklepie. Niestety, sądzę, że populistyczną agresję mamy dopiero przed sobą. Boję się tego.

G.P. – Uważasz, że Polacy mają szczególną skłonność do ceremoniału? Są głupio sentymentalni, rozczulają się nad przeszłością, nie umieją myśleć o przyszłości? Tę myśl m. in. formułujesz w piosence “Lalka, czyli polski pozytywizm”.

J.K. – Tą piosenką oceniam polski pozytywizm, którego w zasadzie nie było. Już moja polonistka, pani Kryda, zwróciła mi uwagę na to, że „Lalka” Bolesława Prusa jest powieścią o pozytywizmie – bez pozytywistów. Tam są sami romantycy.
Jest to jedna z moich ukochanych książek, przez tę trafność, celność obserwacji i aktualność. Tak, płytki sentymentalizm to jest bardzo polska cecha.
Oczywiście nie chciałbym generalizować, ale płytkość pewnych uczuć czy przemyśleń to cecha na tyle widoczna, że przysłania ludzi drążących rzeczywistość, wątpiących. Przede wszystkim ta powierzchowność, cecha dominująca. Już Brzozowski mówił, że w Polsce być może dlatego nie było wojen religijnych, że nie analizujemy niczego dogłębnie ani głęboko nie wierzymy.
I można by dla tej tezy znaleźć potwierdzenie w sytuacji Polski z czasów jej największej potęgi, w XVI wieku, kiedy kwitła tolerancja religijna, wielonarodowość. Gdy w zasadzie przejście z kalwinizmu na katolicyzm, z katolicyzmu na prawosławie czy z prawosławia na kalwinizm było kwestią indywidualnego sumienia, a to sumienie kształtował praktyczny stosunek do życia.

Kilka akapitów dalej:

G.P. – Lubisz powtarzać to słynne zdanie: “Polacy żyją z bożej łaski, piastując myśli niedzisiejsze”.

J.K. – Tak, z tym że to jest dość publicystyczne ujęcie tematu. Wszak ja sam piastuję myśli niedzisiejsze. Jeśli tak rozumieć to zdanie, to nie jest to krytyka. Odrzuciwszy powierzchowność, widzę głęboki sens w nastawieniu na szukanie wartości w przeszłości. Gdyby nie takie nastawienie, to i nas by nie było, rozmylibyśmy się w morzu zaborców.
W ogóle uważam, że nie ma cech zdecydowanie negatywnych i zdecydowanie pozytywnych. Są pewne określone cechy, które można wykorzystać źle albo dobrze i które w określonych kontekstach są szkodliwe lub dobroczynne.
I to piastowanie myśli niedzisiejszych może być cenne, jeżeli czyni się to świadomie, w celu bogacenia się, a nie oszukiwania. A że Polacy żyją z bożej łaski? No cóż, tak to wygląda: Prezydent ma Matkę Boską w klapie, w wojsku najważniejszy jest kapelan, były wicepremier mówi, że nieważne, jaka Polska będzie, byle była katolicka…
To wszystko stanowi dowód na tę fasadowość, powierzchowność myślenia. Ktoś kiedyś powiedział, że jedynym skutecznym sposobem krzewienia wiary jest dawanie przykładu. To prawda.
Kolosalny wpływ na środowisko opozycyjne miał ksiądz Zieja. Przecież tacy ludzie, jak Jacek Kuroń czy Adam Michnik, doszli do systemu wartości chrześcijańskich z obszarów tzw. czerwonego rewizjonizmu.
Kazania nie mają tu żadnego praktycznie efektu, poza doraźnym wskazywaniem winnych, co – moim zdaniem – w ogóle nie mieści się w pojęciu chrześcijaństwa. Natomiast ludzi, którzy dają przykład, jest mało.
A szkoda, bo dawanie przykładu jest rzeczą niebywale istotną. I to, jakie wzorce kształtują nas w dzieciństwie, decyduje o naszym dojrzałym obliczu. Tymczasem towarzyszą nam wzory raczej negatywne niż pozytywne. Wychowujemy się wśród łotrów, nie wśród świętych, chociaż nieustannie mówi się nam, że powinniśmy być święci.

Dziennikarka – Dobrze, ale teraz przejdźmy do piosenek, które ci nie tylko puszczono, ale propagowano w programie Radio Wolna Europa. Jakie piosenki tworzyłeś? Które uważasz za najważniejsze w tym dziesięcioleciu twojej pracy w Radiu?

Jacek – Natomiast w sytuacji polskiej z utworów napisanych w Wolnej Europie najbardziej sobie cenię “Lalkę, czyli polski pozytywizm” według Bolesława Prusa. Może dlatego, że pisałem ją w 1989 roku, kiedy wszyscy… może nie wszyscy, ale większość z nas była pod wrażeniem tych przemian, które zachodzą i znajdowaliśmy się w pewnym stadium euforii. A ja ze znanej moim słuchaczom przekory, uważałem, że schody się dopiero zaczynają. A to dlatego, że w Polsce nie ma pozytywistów. Że wszyscy są romantykami, a to był czas właśnie dla pozytywistów

Dziennikarka – “Lalka, czyli pozytywizm polski”, czyli pozytywizm romantyczny…

Jacek – Ja w ogóle uważam Prusa za największego pisarza polskiego. Co jakiś czas z wielką satysfakcją go czytam, jest niebywale współczesny, może dlatego że realistyczny, konkretny. W naszej literaturze jest mało konkretów. W literaturze czeskiej konkret zamienia się w mit, a w polskiej zamiast konkretu mamy mitologię i na tym polega ułomność naszej prozy. Z tej zasady wyłamuje się Prus, niesłychanie konkretny, a przez to budujący rzeczywistość mityczną. To, co jest najistotniejsze w “Lalce”, to ten pozytywizm bez pozytywistów i ta niemożność polska. Bo przecież Wokulski jest romantykiem, on próbuje stworzyć potęgę przemysłową, ale tę potęgę przemysłową próbuje stworzyć środkami romantycznymi. A wokół jest magma dezorientacji i niemocy. I na przykład ten wynalazca, który chce wynaleźć metal lżejszy od powietrza, to są wszystko pomysły romantyczne. A z drugiej strony Mieroszewski kiedyś pisał, że pomysły romantyków urzeczywistniają pozytywiści.

Opracował: Lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie