Nie ogryźli kości nie dopili wina
Resztek jedzenia szuka pies pod stołem
Na dębowym blacie obrana cytryna
I suche pestki czereśni dookoła
Odeszli z damami o zatłuszczonych wargach
Do łożnic szerokich za ciężkie zasłony
Gdzie biały pudel kraj krynoliny targa
Przez panią w rumieńcach za fotel rzuconej

A w stolicy koronacja się zaczyna
I król światowy pokazuje szyk
Ale z obecnych nie wie jeszcze nikt
Że na tortach dał napis: „Vivat Katarzyna”

Ksiąg nie doczytali nie skończyli pisać
Drukując hymny gorące epistoły
Jakby miały spoić pękniętych ścian rysy
Gryzące pochwały pochwalne gryzmoły
Odeszli do zajęć sennych długotrwałych
Nad biurka za małe dla królewskich zaleceń
Gdzie świtem pióra skrzypiące się łamały
A świece świeciły by nic nie oświecić

A w stolicy Sejm kończy obrady
Na rękach niesiony uśmiecha się król
Ambasadorowie nie zmieniają ról
Wiedząc jak blisko od chwały do zdrady

Nie skończyli ostrzyć kos na sztorc stawianych
Nie ruszyli zamków i sal pałacowych
Nie powywieszali wszystkich zdrajców stanu
W ziemię pól bitewnych powgniatane głowy
Odeszli w sukmanach kurtach i opończach
Po dawnemu się męczyć nad nie swoją rolą
Ktoś powiedział – wiedziałem, że to się tak skończy
Na żer wyszły obce wojskowe patrole

A król bez królestwa chodził na spacery
Nie ze swojej kasy utrzymując dwór
I nie wiedział jeszcze niepotrzebny chór
Jakie kiedy i za co zalśnią mu ordery

Akt abdykacji:
„Imperatorowa i państwa ościenne
Przywrócą spokojność obywatelom naszym
Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy
Z pretensji do tronu i polskiej korony
Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja
Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia
Pieczołowitość nasza na nic się nie przyda
Świadczymy z całą rzetelnością Naszego Imienia”

Nie ogryźli kości
Nie dopili wina
Resztek jedzenia szuka pies pod stołem

Jacek Kaczmarski
1977

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

G.P. – Bo to, że “Mury” odczytywano niewłaściwie, to jest inna sprawa. Natomiast mnie bardzo przekonuje twoje twierdzenie, iż stałeś się bardem “Solidarności” dlatego, że zawsze robiłeś to, czego sam oczekiwałeś od siebie, a nie to, czego oczekiwała od ciebie publiczność.

J.K. – Na pewno okres pierwszej “Solidarności” to był taki okres walki o ludzką godność. Kiedyś Ania Walentynowicz powiedziała, że ludzie z dnia na dzień stali się lepsi. To w jakimś sensie prawda, choć było w tym też wiele udawanej dobroci. W każdym razie ja – w 1980 roku – miałem już za sobą cztery lata śpiewania i pewną niezależność wewnętrzną, która znajdowała odzwierciedlenie w tekstach. Już wtedy ocierałem się o tę swoją przyszłą fascynację historią. Przede wszystkim inspirował mnie motyw zagłady, który przewijał się od pierwszych piosenek, od “Obławy”, “Pompei” czy “Krajobrazu po uczcie”. Ten motyw bardzo mocno przemawiał do ludzi. To nie były hymny, tylko pieśni nakazujące podwyższony stan czujności.
Pamiętam, że w połowie lat 70-tych wiele osób zarzucało mi, że piszę takie ponure pieśni, gdy wszystko idzie ku lepszemu. Do dziś nie wiem, czy były to przeczucia (przez co zarobiłem na miano Kasandry), czy zmęczenie ówczesną sytuacją, czy może byłem przekonany, że wszystko to jest humbugiem i musi jakoś trzasnąć – nie wiem. Teraz nie jestem w stanie tego określić; w każdym razie ta temperatura emocjonalna i nasycenie treścią nałożyły się na siebie, współbrzmiąc z tym, co było istotą moralną ruchu “Solidarność”.

Dziennikarz – Krajobraz po uczcie to bez wątpienia piosenka napisana jakby poza poetyką Wysockiego. Czy można go uznać za coś w rodzaju przełomu?

Jacek – Myślę, że tak. Jest to kompozycja z obszaru moich studiów, gdyż byłem na polonistyce. Szczególnie, że koncentrowałem się głównie na okresie Oświecenia. Pod względem literackim nie była to najciekawsza epoka, ale w sferze polityczno-historycznym to czas upadku. Poza tym dużo się tu działo w tzw. literaturze ulotnej, pamfletach, pierwszych piosenkach na temat Zygmunta Augusta. To właśnie w nich można znaleźć odzwierciedlenie wszystkich naszych problemów związanych z komunizmem i ze Związkiem Radzieckim. Pisałem nawet pracę magisterską na temat tej właśnie poezji okresu stanisławowskiego. Krajobraz po uczcie jest dla mnie fundamentalnym utworem, nie tylko dlatego, że dał on początek wątkowi historycznemu w mojej twórczości, ale i dlatego, że jest on dość aktualną analizą, swoistą panoramą Polski.

Dziennikarka – Najbardziej jednak fascynuje cię polityczna historia, czasy mało chwalebne dla Polski, jest parę piosenek “rozbiorowych” – “Rejtan” “Krajobraz po bitwie”(błąd dziennikarki), “Ostatnia mapa Polski”, jest “Sen Katarzyny II”. Co jest takiego fascynującego w tym okresie rozbiorowym?

Jacek – To się zaczęło od “Krajobrazu po uczcie”. Prof. Zdzisław Libera, u którego pisałem magisterium, namówił mnie do zainteresowania się oświeceniem, mówił, że to jest epoka powszechnie traktowana w Polsce jako najnudniejsza w literaturze polskiej i jeśli tego nie przegryzę w czasie studiów, to w ogóle tego nie poznam, i miał rację. A potem mi podsunął temat pracy magisterskiej o ulotnej poezji politycznej okresu stanisławowskiego, mówiąc, że to jest to samo, co robię, tylko 200 lat wcześniej. I rzeczywiście, dzięki temu, że pisałem na ten temat pracę magisterską, miałem dostęp do druków, do których nie było powszechnego dostępu, jako że większość tych wierszyków satyrycznych, politycznych, ulotnych, często pornograficznych, okresu stanisławowskiego to były wiersze antyrosyjskie, bo ów bohater Ciołek był traktowany jako agent i kochanek Katarzyny. I to pisanie pracy magisterskiej mnie zafascynowało, i bardzo zbliżyło do tej epoki, i nagle zobaczyłem, że można o niej pisać tak, jakby się pisało o Polsce lat siedemdziesiątych, zresztą były takie dowcipy na temat seksualnych kontaktów Gierka z Breżniewem i pocałunków na karpia, i na nie­dźwiedzia. Od tego się zaczęło.

Opracował: Lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie