Jesteś rzadkością – nie ma Ciebie,
Więc życia strzeż w kaskadzie skał.
Pogromcy szczytów giną w żlebach,
Gdzie nikt nie odnajduje ciał.
Lecz niech obawa nie powstrzyma
Skoku, którego dusza chce.
Bo niemożliwość – losu grymas –
Dla Ciebie możliwością jest.
Noś dumnie głowę na tle nieba –
Komuś w nizinie doda sił.
Pychy obawiać się nie trzeba,
Gdy krokiem wzbijasz gwiezdny pył.
Na swoją bacz nieskazitelność,
Choć ona z Ciebie czyni łup.
Lecz zanim strzelcy Cię ustrzelą,
Ty sobie z nich niewiele rób.
Nie Tobie myśleć o miernocie,
Nad bagnem swój pochylać łeb.
Nad snem Twym w diamentowej grocie
Czuwa świetlistość Siedmiu Nieb.
Głos Twego biegu niosą skały
I jest jak tętent armii stu.
Ożywia głazy posiwiałe
Spod bród oszronionego mchu.
Zbudzisz rycerzy z dawnych baśni,
Głosów w pieczarach zadrży gwar,
Światło źrenice im rozjaśni,
Ruszą po obiecany skarb.
Może poniosą znowu klęskę,
Może zastygną w głazy znów.
Wszak Ty nie łudzisz ich zwycięstwem,
Jesteś marzeniem – serc i głów.
Otacza Ciebie cześć nieśmiała,
Bez wstydu wykorzystaj ją.
Niejedna w niej ugrzęźnie strzała,
Co miała Twoją spłynąć krwią.
Jeśli chcesz cel mieć w swoim życiu,
Najwyższy, niebotyczny szczyt –
Śmierć spotkać staraj się w ukryciu,
By kości nie zbezcześcił nikt.
Jacek Kaczmarski
1985
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak
Nagranie
brak