(za C. K. Norwidem)

Ty w uniformie my w mroku poniekąd
Sztywno podchodzisz siadasz do klawiszy
I zamiast zagrać zatrzaskujesz wieko
Skrzydło opada salwą przeciw ciszy

Do fortepianu po coś siadał chamie
Nie wydobędziesz zeń dźwięku rozkazem
Pod pięścią pryśnie kość i klawisz złamiesz
Ale nie zabrzmią dziejowe pasaże

A w rękawiczkach z od krwi sztywnej skóry
Nigdy nie trafisz w klawisz zamierzony
I zamiast dźwięku z twojej partytury
Zawsze się ozwie inny nieproszony

W szkłach czarnych zamiast nut studiujesz co dnia
Zawiłe klątwy wschodnich alfabetów
Lecz nawet obcej nie zagrasz melodii
Trzeba się schylić pozbyć się gorsetu

Tego nie umiesz więc połam klawisze
Struny grać będą bunt i cichą skargę
Pozrywaj struny znowu pieśń usłyszysz
To pudło w usta zamieni się czarne

Roztrzaskaj pudło zagra miejsce po nim
Jak gra powietrze pod tańczącym dzwonem
To puste miejsce dziełem twoich dłoni
Struną powietrza gardła okręcone

Gdy umrzesz trumny które z fortepianów
Zbijać kazałeś o milczącym świcie
Muzykę dotąd zagrają nieznaną
Marsz żałobny co obwieszcza życie

Jacek Kaczmarski
1.3.1982

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Wstęp

Witają państwa: Jacek Kaczmarski i Marcin Idziński.

Wszystkim tym, którzy po raz trzeci już od pamiętnej daty 13 grudnia, zasiadają do świątecznego stołu z przekonaniem, że, odkąd zabrakło przy nim „Solidarności”, niczego już na nim nie brakuje składamy wyrazy serdecznego współczucia i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Wszystkim tym, którzy mimo wszystko zachowali siłę i jasność myślenia, wiarę w prawdę i godność, życzymy wytrwałości i spokoju, na których opiera się nasza wspólna nadzieja. Jednym i drugim, słuchającym z obowiązku i dla przyjemności, przeciwnikom i przyjaciołom, ludziom o brudnych rękach, ale czystych sumieniach i na odwrót, życzymy dobrego odbioru. Po tym wstępie przystępujemy do lektury listów z życzeniami słuchaczy.

Dedykacja do „Koncertu fortepianowego”:

Pierwszemu Sekretarzowi KC PZPR, prezesowi Rady Ministrów, przewodniczącemu KOK-u [Komitetu Obrony Kraju przyp. mój], byłemu, nieodżałowanemu Ministrowi Obrony Narodowej, z przeprosinami za ewentualne pominięcie pozostałych tytułów i godności życzymy:
– Aby historyczna rola jaką dźwignął na swoje barki dwa lata temu, nie bacząc na poczucie zdrowego rozsądku, uczciwości, godności człowieka, a zwłaszcza Polaka, zakończyła się w pierwszym możliwym terminie, z jak najmniejszym cierpieniem adresata i nadawcy życzeń.
– Aby w święto dzisiejsze, którego adresat nie obchodzi, jeśli jest dobrym komunistą, znalazł jednak jakąś dobrze mu życzącą osobę, z którą będzie mógł spędzić wieczór przy oknie patrząc jak inni świętują nadejście nadziei i obecność bliskich.
– Aby mundur, który adresat nosi i hańbi, noszony był i hańbiony przez możliwie jak najmniejszą liczbę jego bliźnich, dzięki czemu to rodzinne święto ma szansę przebiec spokojnie w większości polskich domów.
– Aby życie, którego adresat jest właścicielem i dyspozytorem, było długie i pełne prawdziwego cierpienia; niech żadna myśl o tym, ile zła podłości i kłamstwa firmował swoim nazwiskiem nie ominie jego świadomości w nieskończone chwile poprzedzające ostateczne rozliczenie. Do życzeń dołączamy piosenkę.

Opracował: Zeratul

Żart literacki, naśladowanie z Norwida – „Koncert fortepianowy”. Generałowi.

Opracował: Michal

Kolejna piosenka z marca 81 roku, wzorowana na najpiękniejszym ze wzorów, które można by wymyślić – „Koncert fortepianowy”

Opracował: fizol

G.P. – Tymczasem jednak inspiracje artystyczne czerpałeś głownie z tego, co stało się w Polsce. Dla mnie do dzisiaj wstrząsająco brzmią słowa „Prośby”: „Mów mi to co dzień: oni górą”.

J.K. – To była jedyna znana mi metoda odreagowania tego rodzaju przeżyć. „Prośbę” napisałem całkowicie świadomie, jako kontrę do „Modlitwy o wschodzie słońca” Tenenbauma. Wprawdzie, nawet gdybym miał taką możliwość, to i tak pewnie nie udusiłbym drutem kolczastym żadnego komunisty – jak to jest w poincie „Prośby”; nie wyrzekam się jednak tego utworu, bo jest dokładnym opisem mojego stanu ducha z owego czasu. A uważam, że sztuka powinna odzwierciedlać człowieka, w całej jego różnorodności, sprzeczności intelektualnej i emocjonalnej, również w takich stanach krańcowych Rzeczywiście, ten utwór jest mi bliski.
Po trzech miesiącach pobytu w Paryżu pojechałem do Lyonu, do Staszka Ledóchowskiego, żeby troszkę odreagować wir paryski. Staszkowi urodziło się akurat dziecko, więc pomagałem Krysi, jego żonie opiekować się maluszkiem i pisałem… To tam powstały typowe utwory tego okresu, jak np. „Artyści”, „Marsz intelektualistów”, „Kołysanka”.

G.P. – Także „Koncert fortepianowy”, w którym to zwracasz się bezpośrednio do generała Jaruzelskiego: „Do fortepianu – po coś siadał, chamie? Nie wydobędziesz zeń dźwięku rozkazem”.

J.K. – To jest parafraza wiersza Norwida „Do generała”. Myślę, że w sposób trochę podświadomy lokowałem się w tradycji romantycznej; trudno przecież być poetą na wygnaniu, w Paryżu – i nie być romantykiem.

Dziennikarka – W „Koncercie fortepianowym” ideał sięga bruku („do fortepianu po coś siadał chamie, nie wydobędziesz zeń dźwięku rozkazem”). Odczytanie było proste i klarowne. Generał Jaruzelski próbuje zagrać na strunach Polaków i mu nie wychodzi. Ale to nazwisko tam nie pada, a więc może to być każdy dyktator.

Jacek – To jest jeden z utworów najbardziej formalnych. Oczywiście, inspiracją jest wiersz Norwida „Do generała”, ale są też odwołania do „Fortepianu Szopena” i jeszcze więcej takich Norwidowych pomysłów, powietrze, które gra w miejscu, w którym stał fortepian. Pamiętam, bardzo byłem wtedy zadowolony z tej skomplikowanej zabawy poetyckiej. I w zasadzie to mnie głównie interesowało: wznieść ten paszkwil polityczny, którym to niewątpliwie jest, na poziom poetycki. Bo tylko wtedy to ma sens.
Ja jeszcze w czasach pierwszej „Solidarności” poczułem niesmak, zwłaszcza po Przeglądzie Piosenki Prawdziwej w Trójmieście w 1981 roku, kiedy nagle okazało się, że wszyscy artyści w Polsce znani z telewizji, radia, sceny, nagle na wyścigi zaczęli pisać piosenki zakazane tylko po to, żeby wystąpić w Hali Oliwii. Tam były nawet protesty, Małgosia Bratek i Jan Krzysztof Kelus, który miał główne prawo pojawić się tam, nie przyjechali. A wymiarem praw­dziwości tych piosenek pisanych na zamówienie społeczne, miała być ich drastyczność polityczna. Do dzisiaj pamiętam taką frazę: „w tę dupę wypiętą nad Polskę kopa dać, choćby była czerwona..” Ludzie szaleli ze szczęścia, ale to nie był mój ideał estetyczny, nawet protestu politycznego. I miałem poczucie niesmaku, bo sądzę, że im mniej się mówi rzeczy dosadnych, tym większy ciężar gatunkowy ma to, co się mówi. I z tych właśnie przemyśleń wzięła się powściągliwość poetycka utworów pisanych już w stanie wojennym, bo i „Koncert fortepianowy” i „Marsz intelektualistów”, i nawet „Prośba”, to są rzeczy dramatyczne, ale i powściągliwe, tam nie ma potraktowania przeciwnika, czyli systemu, w kategoriach knajackich, ponieważ gdyby go tak potraktować, to się obniża jego moc, jego potęgę, a tym samym obniża się wartość własnego protestu.

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie