Od Wielkiego Dzwonu
Na sznurze
Wznoszę się do pionu
Ku górze.
Spod nóg życie szare
Ucieka,
Lot mój nie na miarę
Człowieka.
Bo sercem spiżowym
Świat budzi
I podnosi głowy
Pół-ludzi.
To, co moją męką
I ciałem
Wraca do nich dźwiękiem,
Hejnałem.
W grzmocie tonów toną
I w pysze,
Bo to ja tym dzwonem
Kołyszę!
***
Kto się dzwonem chętnie
Ogłuszy
Nie usłyszy szeptu
Swej duszy.
Kto przed dzwonem klęka
I czeka
Nie usłyszy jęku
Człowieka.
Przed dzwonem w pokłonie
Kto błogim
Ten chowa się w dzwonie
Przed Bogiem
***
Wypuszczam sznur z ręki
Mknąc w ciemność,
A dzwon zieje dźwiękiem
Nade mną.
Bezgłośnie odpływam
Przez ciszę,
Dzwon wciąż mnie przyzywa,
Dzwon słyszę.
Twarz nurzam w gorącą
Twarz słońca –
Dzwon widzę – bijący
Bez końca.
Gdziekolwiek bym skrył się –
Dzwon bije
I będzie mi bił –
Póki żyję.
Jacek Kaczmarski
28.8.1997
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak
Nagranie
brak