W sierocińcu po dziedzińcu
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rozćwierkały w świecie całym –
Stąd i ja wiem o tym,
Że to wprawdzie sierociniec,
Ale nie sieroty.
– Moja mama jest w Paryżu, a mój tata siedzi,
Siostrę miesiąc już w ukryciu trzymają sąsiedzi.
Z łóżka mnie nad ranem wzięli, kiedy tatę brali
Mówiąc: teraz my będziemy cię wychowywali.
Twoja stara zwiała szczwana i nieprędko wróci,
Stary wyrok ma nagrany, trójkę z karku zrzuci.
I co począć z takim fantem, niech się państwo głowi.
Chcesz być mały milicjantem? Popraw broń wujkowi!
Kim chcę być – ani ja myślę mówić byle komu,
Tylko martwię się kto przyjdzie mieszkać u nas w domu.
W sierocińcu po dziedzińcu
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rozćwierkały w świecie całym –
Stąd i ja wiem o tym,
Że to wprawdzie sierociniec,
Ale nie sieroty.
– Tata z mamą są w obozie od pierwszej niedzieli,
Im jest znacznie niż mnie gorzej, bo nic nie wiedzieli.
O tym, że ja tutaj jestem, nie wie nikt znajomy;
Żebym tak mógł chociaż jeszcze wysłać list do domu.
Ulepiliśmy bałwana w czarnych okularach,
Obsikaliśmy go z rana i stanęli w parach.
Baczność! Spocznij! Mówi do nas dziś Generał Straszak!
Wrona orła nie pokona, wiosna będzie nasza…
W sierocińcu po dziedzińcu
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rozćwierkały w świecie całym –
Stąd i ja wiem o tym,
Że to wprawdzie sierociniec,
Ale czy sieroty?
– Tato był w kopalni, kiedy wojsko szło do boju,
Opowiadał górnik jeden, co uciekł z konwoju.
Opowiadał mojej mamie, że ich otoczyli,
Tato z szuflą stał przy bramie i tam go zabili.
Mamę wzięli do szpitala i pod drzwiami stoją,
Ale ja nie myślę wcale czekać, aż nas zgnoją.
Gdy się skończy już to wszystko, gdzieś około lata,
Będę antysocjalistą – takim jak mój tata.
W sierocińcu po dziedzińcu
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rzucisz śniegiem zamiast chlebem –
Wróbli sejm odleci,
A po lodzie znów, jak co dzień,
Będą chodzić dzieci.
Jacek Kaczmarski
3.3.1982
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
Opracował: Petrvs
Opracował: Szaman
J.K. – To była jedyna znana mi metoda odreagowania tego rodzaju przeżyć. “Prośbę” napisałem całkowicie świadomie, jako kontrę do “Modlitwy o wschodzie słońca” Tenenbauma. Wprawdzie, nawet gdybym miał taką możliwość, to i tak pewnie nie udusiłbym drutem kolczastym żadnego komunisty – jak to jest w poincie “Prośby”; nie wyrzekam się jednak tego utworu, bo jest dokładnym opisem mojego stanu ducha z owego czasu. A uważam, że sztuka powinna odzwierciedlać człowieka, w całej jego różnorodności, sprzeczności intelektualnej i emocjonalnej, również w takich stanach krańcowych_ Rzeczywiście, ten utwór jest mi bliski.
Po trzech miesiącach pobytu w Paryżu pojechałem do Lyonu, do Staszka Ledóchowskiego, żeby troszkę odreagować wir paryski. Staszkowi urodziło się akurat dziecko, więc pomagałem Krysi, jego żonie opiekować się maluszkiem i pisałem… To tam powstały typowe utwory tego okresu, jak np. “Artyści”, “Marsz intelektualistów”, “Kołysanka”.
Jacek – To był początek 1982 roku i dochodziły różne niesprawdzone informacje: o śmierci Tadeusza Mazowieckiego, o setkach tysięcy ludzi polewanych wodą na mrozie itd., także o dzieciach w sierocińcu. Myśmy wtedy mieszkali w jednym domu w kilkanaście osób; była tam także Agnieszka Holland, której córka została w Polsce. I ona była przerażona. Chyba pod wpływem tej frazy “twoja mama jest w Paryżu” wziął się cały pomysł piosenki. Ten sierociniec i dziedziniec to też jest cytat z Agnieszki Holland, z “Kobiety samotnej”. Tak się ten film kończy – dziecko chodzi po sierocińcu i widzi mamę jako aniołka. Zatem forma tej piosneczki powstała pod wpływem mojej przyjaźni z Agnieszką.
A reszta? No cóż, nazwanie stanu wojennego z punktu widzenia dziecka to dość łatwy chwyt i nawet trochę nieuczciwy, bo naciska takie klawisze emocjonalne u odbiorcy, no ale tak mi się napisało. Pamiętam, że kiedy ją śpiewałem na wiecach poparcia dla Francuzów, to oni nie mogli zrozumieć dlaczego ten syn górnika mówi: “będę antysocjalistą”, bo przy powszechnie panujących we Francji lewackich nastrojach było to dla nich oburzające. Ta piosenka przyczyniła się też w bardzo konkretnym wymiarze do walki o niezależność kultury polskiej. Mianowicie, mój nieżyjący już przyjaciel z lat siedemdziesiątych, poeta i tłumacz z rosyjskiego, Krzysztof Maria Sieniawski. tekściarz Przemka Gintrowskiego, przez jakiś czas – nie mnie osądzać, czy z głodu, czy desperacji, czy głupoty – zaczął pracować w dodatku kulturalnym “Żołnierza Polskiego” – “Nike” i napisał parodię tej kołysanki, z tą samą frazą, tym samym obrazowaniem. O tym. jak Kaczmarski siedzi w Wolnej Europie i za pieniądze CIA i Giedroycia z Żydem Blumsztajnem judzą przeciwko Polsce. Kapitalnie napisane, on był piekielnie zdolnym poetą o niesłychanym słuchu językowym. No i ktoś mi to przysłał z kraju. Odbiłem tekst i w czasie trasy koncertowej w USA sprzedawałem po dolarze za sztukę na Fundusz Kultury Niezależnej w Polsce. Ludzie to kupowali, bo rzeczywiście świetnie napisane, paszkwil na mnie, a jednocześnie to był jakby rodzaj happeningu: dwóch poetów sobie dyskutuje na temat polityki i historii.
Opracował: Lodbrok
Rękopis / Maszynopis
brak