Kielich pór roku zgłębiając wielekroć
Można dotrzeć do Stanów Zjednoczonych Duszy
Kiedy sprzeczności się ze sobą zetkną
Jedno jeszcze pragnienie nieodmiennie suszy

Zgubić za sobą ból gorycz i żal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal

Unieść się ponad spiekotę epoki
Śmignąć przez ściany dymów z jednego odbicia
Przeskoczyć wieczność w jednym mgnieniu oka
I pobić rekord świata w długości przeżycia

Opaść w zaświecie jak świetlisty szal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal

Zaświat wygląda jak przedświat dziecięcy
Jeśli wojna to tylko – z błękitem – zieleni
Popłoch – jedynie – słonecznych zajęcy
Jeśli stronnictw rozgrywki – to stronnictw strumieni

Jeśli ofiara – to z wiatru i fal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal

A w samym środku jest muzeum grozy
Czarnych polonezów strojów i ustrojów
Poustawianych w nierozumne pozy
Jak płomieni języki zastygłe w podboju

I nikt nie pojmie szeptu ciemnych sal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal

Zaświat to przecież – Kresy naszych marzeń –
Rajów utraconych w dzieciństwie – rubieże
Gdzie z kapeluszem w ręku mówią Twarze
– Miło znów Pana ujrzeć Panie Kazimierzu!

Gdzie uroczyście trwa najświętsza z gal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal…

Jacek Kaczmarski
8.2.1989

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Kazimierzowi Wierzyńskiemu w dwudziestą rocznicę jego śmierci. Poeta zmarł 13 lutego 1969 roku w Londynie.

Jacek Kaczmarski

opracował: Przemysłw Lipski

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie