Nic się nie kończy prostym tak lub nie
I nie na darmo giną wojownicy;
Dlatego mówię: To początek końca,
A lud pijany wspina się na mury,
Bo pustką zieją szańce barbarzyńców.

Strzeżcie się tryumfu – jest pułapką losu,
I nic nie znaczą wrogów naszych hołdy.
Jeden jest ogień, którym płoną stosy;
Miecz o dwóch ostrzach trzyma tępy żołdak…

Ja wam nie bronię radości,
Bo losu nie zmienią wam wróżby,
Ale pomyślcie o własnej słabości,
Zamiast o tryumfie nad ludźmi.

O straszne święto, co poprzedza zgon!
Szczęśliwe miasto pod rządami Priama –
Rynki, świątynie, freski, poematy
Zbezcześci zabłocony but Achaja;
Ślepota dzieci twych otwiera bramy.

Już mrówcza fala toczy się po polu,
Gdzie niewzruszenie tkwi Czerwony Koń.
Ach jakbym chciała być jak oni, być jak oni!
Ach jak mi ciąży to, co czuję, to co wiem…

Bawcie się, pijcie, dzieci,
Jak się bawić i pić potraficie –
Są ludy, co dojrzały do śmierci
Z rąk ludów niedojrzałych do życia…

Jacek Kaczmarski
1978

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Następnych parę piosenek dotyczy – posługuję się metaforą – mitów i sytuacji antycznych. Napisane w latach ’77 – ’79 miały ilustrować sytuację polityczną Polski i sytuację psychologiczną jednostki w polskim systemie politycznym, posługując się – jak powiedziałem – motywami, metaforami antycznymi. Pierwsza z tych piosenek nosi tytuł „Kasandra”.

Opracował: Michal

Dziennikarka – Jaką odczuwałeś różnicę zarówno w swoich wystąpieniach, jak i w możliwościach twórczych przez Sierpniem i po Sierpniu? Teraz jeszcze nie mówimy o tym co stało się po Grudniu.

Jacek – Do sierpnia 80-tego roku funkcjonowałem, powiedziałbym, dosyć intuicyjnie. To znaczy nie miałem tak bardzo wstrząsających i dramatycznych przeżyć związanych z życiem w takim, a nie innym systemie politycznym, żebym mógł pisać to wszystko, co pisałem, na podstawie własnych doświadczeń. Ogromna większość wszystkich informacji, wszystkich nastrojów, które są zawarte w moich piosenkach, była wzięta z intuicji, z lektur, z rozmów z ludźmi, z tego co ktoś już przeżył, co ktoś opowiedział. W związku z tym do 80-tego roku, było mi pisać szalenie łatwo i, chcąc nie chcąc, intuicyjnie przyjąłem najprostszą w Polsce postawę artysty, mianowicie postawę Kasandry. Strasznie łatwo jest być złym prorokiem na Wschodzie, ale jednocześnie, miałem poczucie wielkiej swobody, ponieważ, przyjmując tę postawę, mogłem traktować całą kulturę europejską od zarania jej istnienia jako materiał. Pisałem pieśni według Nowego Testamentu, Starego Testamentu, mitów greckich, malarstwa europejskiego nowożytnego, wszystko było dla mnie materiałem do wykorzystania . Starałem się walczyć o to, żeby podkreślić, że największą wartością, największym sensem istnienia jest jednostka, indywidualność, jej świadomość, niezależność myślenia i największą zbrodnią jest właśnie unicestwianie jednostki, ale problem ten umieszczałem w kontekście historyczno-kulturowym. Polityczne piosenki,, które wtedy pisałem, miały charakter kabaretowy. To były metafory trochę w stylu Wysockiego; pomysły takie jak: autobus, który jest Polską; czy poczekalnia dworcowa, która jest Polską; czy przedszkole które jest Polską. Pomysły dosyć mechaniczne.

Kilka akapitów dalej:

Jacek – Może nie powinienem tego mówić, ale rzeczywiście mam takie uczucie, iż fakt, że znalazłem się tutaj przed 13-tym grudnia i musiałem to przetrwać, przeżyć od początku do końca i przemyśleć, bardzo mi dużo dał. Po raz pierwszy w życiu rzeczywiście przeżyłem dramat, z tym, że na początku nie wiedziałem, czy to dramat czy tragedia, dlatego, że byłem tu sam przez siedem miesięcy i miałem wrażenie absolutnego odcięcia. A ponieważ w sposób naturalny angażowałem się we wszystko, we wszystkie rodzaje działalności, które były kontynuacją mojej działalności w Solidarności w Polsce, więc dla wielu ludzi, dla mnie również, było przez pewien czas oczywiste, że sobie odciąłem całkowicie kontakt z rodziną, z żoną, z krajem, ale dzięki temu po raz pierwszy w moim życiu przeżyłem coś naprawdę dramatycznego. Po raz pierwszy zacząłem odczuwać to wszystko o czym śpiewałem, jako swój osobisty los. To jest prześmieszne, ale z drugiej strony to jest wspaniałe dla mnie, że śpiewam w tej chwili „Obławę”, którą napisałem w 74-tym roku, jako zupełnie szczeniak, pod wpływem piosenki Wysockiego, gdzie śpiewam o tym, że się wyrwałem z obławy i schowałem w obcy las, zraniony, i z tego obcego lasu krzyczę do wilków, żeby walczyły o swoje skóry. Nie mogę się nazywać prorokiem, ale tak jakbym przepowiedział sobie to wszystko co się stało. W momencie kiedy teraz śpiewam „Kasandrę” czy „Pompeję”, to śpiewam już nie o Kasandrze, tylko o sobie samym, i nie o Pompei tylko o Gdańsku czy o Warszawie. Przypuszczam, że ta świadomość, która musiała przyjść w pewnym momencie, być może przyszłaby również w Polsce, czyli nie o to chodzi, że jestem we Francji, tylko fakt, że przekroczyłem próg własnego przeżycia, własnego doświadczenia, które mi moje własne piosenki każe śpiewać niemal jak cudze, dopiero co zrozumiane

Opracował: Lodbrok

Druga piosenka nosi tytuł „Kasandra” i jest to nawiązanie do mitu o słynnej prorokini, wróżbiarce Troi, która przepowiadała temu miastu upadek na długo przed rzeczywistą klęską. Piosenka pochodzi z ’78 roku, kiedy dla wszystkich w Polsce było jasne, że sytuacja prowadzi do nieuchronnej katastrofy.

Opracował: Michal

J.K. – Pamiętam, że w połowie lat 70-tych wiele osób zarzucało mi, że piszę takie ponure pieśni, gdy wszystko idzie ku lepszemu. Do dziś nie wiem, czy były to przeczucia (przez co zarobiłem na miano Kasandry), czy zmęczenie ówczesną sytuacją, czy może byłem przekonany, że wszystko to jest humbugiem i musi jakoś trzasnąć – nie wiem. Teraz nie jestem w stanie tego określić; w każdym razie ta temperatura emocjonalna i nasycenie treścią nałożyły się na siebie, współbrzmiąc z tym, co było istotą moralną ruchu „Solidarność”.

Dziennikarz – Skoncentrujmy się może teraz na nieco poważniejszym odcieniu wątku polityczno-obyczajowego. W ogólnodostepnych śpiewnikach z łatwością odnajdziemy „Sen Katarzyny II”. Użyłeś tu podobnej techniki gry, jak w „Obławie”.

Jacek – Rzeczywiście, również posłużyłem się tu dość żywym rytmem. Natomiast trudno jest mi znaleźć źródła tej kompozycji. Myślę, że w podświadomości miałem przekonanie, iż ta piosenka musi być utrzymana w dworsko-oświeceniowym nurcie. Dość interesująca jest historia powstawania wszystkich tekstów kobiecych. Mam tu na myśli Sen Katarzyny II, Kasandrę, Wygnanie z raju czy Joannę d’Arc. Okoliczność była jedna. Mianowicie, pisałem je z myślą o Marysi Wiernikowskiej (powstały w ciągu dwóch tygodni), w której kochałem się bez granic.

Opracował: Lodbrok

Jacek – … „Stańczyk” to cały czas ten wątek, który się pojawia też w „Arce Noego”, a który jest w ogóle zjawiskiem typowym w historii ludzkości, że katastrofa przychodzi w sposób niezauważalny i katastrofa kończy świat, który się wydaje absolutnie bezpieczny i normalny. W momencie kiedy wszystko wydaje się w porządku, to jest moment, kiedy należy się spodziewać, że coś rąbnie i to skończy. I to jest głośna scena, kiedy Stańczyk dowiaduje się, że Smoleńsk zostaje zajęty i rozumie, że jest to początek końca Polski, jaką znał, ale tylko on to rozumie, natomiast tam za plecami, w otwartych drzwiach, widać, że w najlepsze trwa bal dworski i nikt tego nie traktuje poważnie i on sam uczestniczy w tej grze dworskiej. Wiadomo z przekazów, że był w konflikcie z królową Boną i to pogłębia jego bezsilność. I stąd ten obraz dzwoneczków na błazeńskiej czapce, których nikt nie weźmie za dzwony bijące na trwogę. To jest ten głos Kasandry, w który nikt nie wierzy.

Opracował: Lodbrok

Dziennikarka – Ale „Wróżbę” można też odbierać społecznie i socjologicznie. To jest pamięć stanu wojennego, o którym dziś obywatele powiadają w przeważającej większości, że był potrzebny i był właściwie dobry, to są te niekończące się procesy. Ta pieśń jest profe­tyczna i zyskuje dziś niezwykłą aktualność, właśnie społeczną – że nam jest wszystko jedno właściwie, czy ludzie winni zostaną ukarani, czy nie. Kary nie będzie.

Jacek – Oczywiście nie chciałem, żeby ona była aktualna w III RP, ale jako człowiek myślący, artysta, nie mogę się uchylać przed jakąś nieuniknioną prawdą, co do której jestem przekonany. Ktoś mi kiedyś zarzucał, że w Polsce bardzo łatwo być Kasandrą, bo wszystkie złe wróżby się sprawdzają. Bo w mojej twórczości ten wątek kasandryczny zaczął się bardzo wcześnie, od pierwszych piosenek, od „Kasandry”. Ale tak to widzia­łem, tak to rozumiałem, tak to czułem i musiałem tak to napisać, i mogę tylko ubolewać, że to proroctwo się spełniło. Bo dramat Kasandry polega na tym. że ona nie ma żadnej satysfakcji, iż katastroficzne wróżby się spełniają.

Opracował: Lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie