(za M. Bułhakowem)

W karczmie z widokiem na Golgotę
Możesz się dzisiaj napić z łotrem
Leje się wino krwawe, złote,
Stoły i pyski świecą mokre.

Ten ścisk to zysk dla gospodarza,
Wieść się po mieście szerzy chyża,
Że można ujrzeć tu zbrodniarza,
Co właśnie wyłgał się od krzyża.

Żyjemy! Dobra nasza!
Co z życia chcesz, za życia bierz!
Pijmy za Barabasza!
Barabasz pije też!

Pije, lecz mowy nie odzyskał,
Jeszcze nie pojął, że ocalał.
Dłoń, która kubek wina ściska –
Jakby ściskała łeb bretnala.

Stopy pod stołem plącze w tańcu
Szaleńca, co o drogę pyta:
Każda z nich stopą jest – skazańca,
A wolna! Żywa! Nieprzebita!

Żyjemy! Dobra nasza!
Co z życia chcesz, za życia bierz!
Pijmy za Barabasza!
Barabasz pije też!

Piją mieszczanie i żebracy,
Żołdacy odstawili włócznie
I piją też po ciężkiej pracy,
Bawi się całe miasto hucznie.

Namiestnik dał dowody łaski!
Bez łaski – czymże byłby żywot?
Toasty, śpiewy i oklaski
– Jest na tym świecie sprawiedliwość!

Żyjemy! Dobra nasza!
Co z życia chcesz, za życia bierz!
Pijmy za Barabasza!
Barabasz pije też!

Ryknął Barabasz śmiechem wreszcie,
Ręce szeroko rozkrzyżował –
I poszła nowa wieść po mieście:
– Żyje! Żartuje! Bestia zdrowa!

Słychać w pałacu, co się święci,
Próżno się Piłat usnąć stara,
Bezładnie tańczą mu w pamięci
Słowa – polityka, tłum i wiara…

Żyjemy! Dobra nasza!
Co z życia chcesz, za życia bierz!
Pijmy za Barabasza!
Barabasz pije też!

W karczmie z widokiem na Golgotę
Blask świtu po skorupach skacze,
Gospodarz przegnał precz hołotę
I liczy zysk. Barabasz płacze.

Żyjemy! Dobra nasza!
Co z życia chcesz, za życia bierz!
Pijmy za Barabasza!
Barabasz człowiek też!

Jacek Kaczmarski
22.3.1989

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

G.P. – A te najważniejsze teksty, najważniejsze twoje piosenki z tego czasu, wsparte doświadczeniami emigracyjnymi? Można do nich zaliczyć „Katyń”, „Jałtę” i „Rozbite oddziały”?

J.K. – Nie uważam ich za najważniejsze. Co do „Katynia” i „Jałty” – pewien wpływ na powstanie tych utworów miały częste kontakty z ludźmi, których II wojna światowa była historią ich własnego życia, była granicą między życiem w Polsce i poza nią. „Jałtę” napisałem po lekturze książki naszego dyrektora Marka Latyńskiego „Nie paść na kolana”, którą uważam za znakomity przykład eseistyki polityczno-historycznej. Przy czym i „Katyń”, i „Jałtę” mogłem równie dobrze napisać nie wyjeżdżając z Polski.
Za najważniejsze utwory emigracyjne uważam „Rublowa”, „Karę Barabasza” i „Zmartwychwstanie Mandelsztama”. Ten ostatni utwór powstał w dosyć nietypowy sposób. Napisałem go na początku rządów Gorbaczowa i jego pierestrojki. Miałem taki błysk energii, że w ciągu jednego dnia napisałem pięć piosenek o pierestrojce. Trzy z nich były typowo publicystyczne – „List z Moskwy”, „Czastuszki o pierestrojce” i „Rehabilitacja komunistów”. Dwie pozostałe uważam za duże swoje osiągnięcie – to właśnie „Zmartwychwstanie Mandelsztama” i „Widzenie”, bo są to utwory artystycznie zamknięte i uniwersalne.

Dz. – „Żyjemy, dobra nasza, co z życia chcesz, za życia bierz, pijmy za Barabasza! Barabasz człowiek też” – wykrzyczałeś kilka lat temu, zapowiadając swój najnowszy program „Pochwała łotrostwa”. Fascynuje Cię zło?

J.K. – Zło jest tematem naszych czasów. Nigdy nie było tak powszechne i tak banalne jak teraz. Wojny, systemy totalitarne są sumą naszych indywidualnych i drobnych świństw. W Pochwale łotrostwa pokazałem paradoks zła, samo życie bywa już piekłem. Ludzie cierpią nie zawsze dlatego że są źli.

Dziennikarka – Jeśli wojna, to i temat Żydów. Już w „Krzyku” pojawia się „Ballada o spalonej synagodze”.

Jacek – Ona nie ma nic wspólnego z wojną, wcześniej też palono synagogi. Ballada powstała pod wpływem dwóch piosenek, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie: „Ballady o Brunonie Schulzu” Jacka Kleyffa i „Ballady o Jankielu” Staszka Klawego, przepięknej piosenki, której nie wiem dlaczego, on nie chce śpiewać za często .”Co ty robisz Jankiel w tym kraju wśród tej pijanej szlachty”, a refren – „a Jankiel gra, mazurka Dąbrowskiego”. I miałem potrzebę przyłączenia się i zrobienia z tego tryptyku. I nawet przez jakiś czas na koncertach śpiewałem wszystkie te trzy piosenki. Kwestia Żydów w Polsce i zagłady Żydów jest według mnie probierzem myślenia o współczesnej cywilizacji. Do tej hekatomby odnosi się wszystko, co się działo w XX wieku, i to, co uważamy za swoją świadomość cywilizacyjną. Zresztą potem to się u mnie jeszcze rozwinęło w tryptyk. Jest „Kara Barabasza” – sanhedryn miał do wyboru uwolnić Jezusa lub Barabasza i zdecydował, że Barabasz jest mniej groźny

Dziennikarka – Ale dopisałeś tutaj kawałek Biblii, bo Barabasz znika z niej w momencie uwolnienia…

Jacek – Wyobraziłem sobie grozę złoczyńcy, który uniknął śmierci i ma świadomość, jak jej uniknął i co z nim może potem być. Stąd przewrotne stwierdzenie, że Barabasz człowiek też…

Dziennikarka – Barabasz płacze…

Jacek – Tak, tu go uszlachetniłem, nie musiałby płakać…, ale najpierw się śmieje i udaje ukrzyżowanego, więc to jest takie przewrotne spojrzenie na Człowieka, bo wiadomo, że Barabasz o Chrystusie powiedział: oto Człowiek, a Barabasz człowiek też, niestety. No i trzecia piosenka z tego dramatycznego cyklu to „Opowieść pewnego emigranta”, która jest montażem trzech czy czterech życiorysów moich znajomych z emigracji 1968 roku, żyjących na świecie: historia współczesnego Barabasza, który z Polski sanacyjnej i z Rosji sowieckiej wraca do Polski jako przekonany komunista, staje się katem, zostaje wygnany i nagle się okazuje, że może z tego czerpać profity, jeśli tylko zechce. Natomiast w nim pozostaje świadomość tej pępowiny hańb, którą jest ze swoją przeszłością związany nierozerwalnie.

Opracował: Lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie