(wg G. Brassensa)
Grajek flet drewniany miał,
Na zamku raz koncert swój dał.
Król w nagrodę za piękną grę –
Dał herb mu i uśmiechnął się.
– Nie chcę herbu Jaśnie Panie –
Grajek rzekł zdecydowanie –
Gdy w kieszeni herb będę miał,
Coraz więcej wciąż mieć będę chciał –
Cały świat opuści mnie –
Świat mi powie – sprzedałeś się.
Skromna, biedna kapliczka ma,
Zbyt nędzna i szara się zda.
Już nie ugnę swoich nóg,
Gdy zgromi mnie z kościółka Bóg.
Mszy zapragnę zamawianej,
Mszy w katedrze odprawianej –
Gdy już będę z Biskupem na ty,
Gdy odpuści mi grzechy i sny –
Cały świat opuści mnie –
Świat mi powie – sprzedałeś się.
Izba ma, gdziem przyszedł na świat,
Okaże się celą bez krat.
Pryczę swą, gdzie pchły gryzą w brzuch –
Zamienię na jedwab i puch.
I zamienię moją norę
Na szlachecki zgrabny dworek –
A gdy dwór ten już będę miał,
Coraz więcej wciąż mieć będę chciał
Cały świat opuści mnie,
Świat mi powie – sprzedałeś się.
Potem będę się wstydził mej krwi –
I przodków – że biedni i źli.
Potem zobaczycie mnie,
Jak uciec z przeszłości swej chcę.
Mieć zapragnę wówczas śliczne
Drzewo genealogiczne,
Gdy błękitną krew będę miał,
Coraz więcej wciąż mieć będę chciał –
Cały świat opuści mnie,
Świat mi powie – sprzedałeś się.
I poślubić nie będę chciał
Tej, której już serce swem dał.
Żadnej z tych, co ścierają kurz
Swych uczuć nie daruję już.
Za to wezmę do domu swego
Córkę Granda Hiszpańskiego –
Gdy księżniczkę będę już miał,
Coraz więcej wciąż mieć będę chciał –
Cały świat opuści mnie –
Świat mi powie – sprzedałeś się.
Grajek, co drewniany flet miał
Zbiegł z zamku, gdzie koncert swój dał.
Bez zaszczytów, herbów i szat,
Bez sławy powrócił w swój świat.
Do swej chaty, do rodziny,
Do swych przodków, do dziewczyny,
Nikt nie powie o nim źle,
Nikt nie powie, że sprzedał się.
Wy osądźcie, bo to nie żart,
Ile dzielny ten grajek był wart.
Jacek Kaczmarski
1974