(wg opowieści znajomego turysty)

Magdzie Gombart

Już tylko jeden został buszu skrawek
U dwóch państw dzikich gorącej granicy.
Tam, gdzie gorylom stworzono enklawę,
W której pigmejscy rządzą przewodnicy.
Gorylich rodzin sto, dwieście – nie więcej
Można obejrzeć za twardą walutę
Wraz z przewodnikiem wchodząc w dżungli serce
Na rutynową marszrutę.

Gdy się rodzinę w jej gnieździe zaskoczy,
Matka spogląda z czujną nieufnością,
Zanim spokojem podejdą jej oczy,
Gdy europejski strój ujrzy na gościu.
Dzieci podchodzą, ludzkie strojąc miny,
Ufne ku obcym odwracają twarze,
Zerkając czasem na ojca rodziny,
Czy ich za taką śmiałość nie ukarze.

Lecz on na wszystkich spogląda z godnością;
Nie tknie słodyczy, choć sam dawno nie jadł.
Siedzi jak bożek – wpółskryty w zaroślach
I tylko z oczu nie spuszcza Pigmeja.
Pigmej pijany, z miną wyższej rasy,
Mówi że szał je czasami ogarnia
I trzeba wtedy przewietrzyć te lasy.
Wówczas turystom wstępu się zabrania.

A potem spokój, starczy nawet kija.
Lecz gdy odejdą obcy i tutejsi,
Słychać je z dala w labiryncie lian.
Długo i żałośnie biją się w piersi.

Jacek Kaczmarski
1985

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Piosenka powstała z inspiracji autentycznej opowieści znajomego turysty.

Jacek Kaczmarski

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie