Wychodźcie z izb i zagród niewolnicy!
Niech nikt nie waży się w zamknięciu zostać!
W tej chwili macie być na placu wszyscy!
Chłosta! Chłosta! Chłosta!

Stanęli i patrzą jak kurczy skórę strach
O ile cieńsza jest i gładsza od rzemienia
Który ją porwie zaraz jak znoszony łach
Co nie uchroni nawet ciała od westchnienia

Stanęli i patrzą jak zaciska rozkaz pięść
Jak oczy piszą już na plecach krwawe hasło
Jak ze smagnięciem z ust się wydobywa chrzęst
Podczas gdy rzemień bicza ciało tnie jak masło

Napatrzcie się do syta i do wstrętu
Niech działa sprawiedliwej kary postrach!
Co oczy widzą umysł zapamięta
Chłosta! Chłosta! Chłosta!

Stanęli i patrzą jak szczodrze sypie sól
Oprawcy sprawna garść w otwarte właśnie rany
Jak do milczenia ich dorasta ból
Bez szczypty łaski i nadziei na odmianę

Stanęli i patrzą godzinę, dwie, trzy
Krok za daleko by pomyśleć o pomocy
A krok za blisko by nie widzieć świeżej krwi
Do której już się ćmy zlatują z głębi nocy

A teraz spać! Do pracy iść od rana!
Niełatwo wymaganiom życia sprostać!
Tu za najmniejszy ruch nieprzemyślany –
Chłosta! Chłosta! Chłosta!

Jacek Kaczmarski
1980

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie

brak