Stworzony jesteś na arenę,
Żywiołem Twoim tłum i wrzask.
Zapłacisz chętnie każdą cenę
Za scen oślepiający blask.

Podstawisz więc pod ostrą szpadę
W szerokim karku słaby punkt.
I na kolana Twój upadek
Radosną wrzawą przyjmie tłum.

Ścigając okiem płachty czerwień
Zapomnisz czerwień własnej krwi.
Pchnięcie litości rdzeń Ci przerwie
Nim pojmiesz, że umierasz Ty.

Więc nie bądź pyszny i waleczny,
Przeklnij urodę, siłę, wzrost.
Stań się powolny i niezręczny,
A lepszy Ci przypadnie los.

Nie każdy może być buhajem,
Wołem roboczym być – nie wstyd.
Pokarmem sławy się nie najesz,
Nie będzie Twój jutrzejszy świt.

Pokornie przyjmij swoje jarzmo,
Cokolwiek dadzą z ręki – jedz.
Martwi bohaterowie marzną,
Ciebie huczący grzeje piec.

Pamiętaj – umrzeć tam, gdzie żyłeś,
Pod miejscem, w którym padłeś – zgnić.
Ucz się z bezruchu czerpać siłę,
Płakać bez łez, bezgłośnie wyć.

Nie myśl, że jeszcze rok pożyjesz
A będziesz żył przez wiele lat.
Unikaj Raka, Lwa omijaj,
Panna to Twój szczęśliwy znak.

Pojmij, jak kłamać własnej duszy,
A wyprowadzisz w pole świat.
Utracisz cześć – ocalisz uszy,
Nie stęchnie w pysku piany płat.

Masz dobrze wiedzieć w każdej chwili,
Co która z Twoich robi nóg.
Łeb podniesiony masz pochylić
Tam, gdzie najsłabszy jest Twój wróg.

Niech Ci zaprzaństwo wejdzie w nawyk,
Ciągnij za sobą fałszu tren.
Wtedy dopiero bez obawy
Na każdą możesz wyjść ze scen.

Jacek Kaczmarski
1985

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie

brak